Karol Nawrocki, kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwości zostanie nowym prezydentem Polski. Wciąż nie mogą pogodzić się z tym zarówno politycy koalicji 13 grudnia, a także jej sympatycy.
Biejat znów brnie
Choć od poniedziałku, gdy wszystko stało się jasne, minęło kilka dni, Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy w pierwszej turze wyborów prezydenckich, wciąż opłakuje przegraną Trzaskowskiego. Kolejny dzień z rzędu rozmyśla i analizuje "co poszło nie tak". Tym razem na antenie TVP Info w likwidacji.
Zanim jednak przedstawiła swoją kolejną teorię, ponownie skrytykowała koalicję rządzącą, w której przecież sama jest.
Obecne tempo prac rządu jest absurdalne
– stwierdziła.
Dalej - uderzyła w Donalda Tuska, śląc mu kilka złotych rad.
Szef rządu musi zająć się czymś więcej niż tylko zarządzaniem Radą Ministrów. On musi wyznaczać kierunek, w jakim będzie podążać rząd
– mówiła.
I jak na polityk Lewicy przystało, za kluczowe sprawy wskazała związki partnerskie oraz... liberalizację prawa aborcyjnego. "Czas najwyższy przyspieszyć i przeprowadzić korekty programowe" - oceniła.
Dlaczego Trzaskowski przegrał?
Następnie, Biejat została zapytana o komentarz do słów szefa PSL - Władysława Kosiniaka-Kamysza o tym, że koalicja rządzącą powinna "skręcić w prawo". Oczywiście - przyznała, że jest temu przeciwna.
Ale w tym właśnie miejscu pojawiła się kolejna diagnoza przegranej Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich.
"Progresywni wyborcy, którzy głosowali w 2023 roku, zostali w domach. Stało się tak, że hasła o aborcji, skróceniu czasu pracy zostały przez ten rząd pogrzebane"
– rzuciła.