Szczęśliwej Polski już czas – powiedziała wczoraj Barbara Nowacka, odnosząc się do exposé premiera Mateusza Morawieckiego i odrzucając wyciągniętą rękę. Premier próbował być merytoryczny. Mało tego: wymienił część propozycji przeciwników politycznych. Należało się spodziewać, że z drugiej strony sali będą jedynie śmiech i pogarda.
W tym politycy większości sejmowej zawsze byli najlepsi. Koncentrują się jedynie na emocjach. Zaczyna się pudrowanie rzeczywistości. Będą mówić, że Polacy są szczęśliwsi od dzisiaj, ale jednego jestem pewien. Nie będą.
Nadal duża część Polaków będzie miała te same problemy co w ubiegłym tygodniu. Będą stać w kolejkach do lekarzy i w nich umierać. Będą stać w korkach, a ci, którzy jeździli po dziurawych drogach, nie przestaną zrywać resorów. Pociąg znów przyjedzie spóźniony. Nadal nie wszyscy emeryci wykupią recepty. Ci, którzy trafią do sądu, będą narzekać na głupotę wymiaru sprawiedliwości.
W życiu przeciętnego Polaka nic dramatycznego się nie stanie, bo nie może. „Koalicja od j...a” nie ma bowiem propozycji, jak poprawić sytuację. Z czasem ludzie, mierząc się z problemami, będą obwiniać Tuska. To jeszcze potrwa, ale po aferze wiatrakowej wydaje się, że raczej krócej niż dłużej.