Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Była zdenerwowana przesłuchaniem, nie mogła złapać oddechu. Wstrząsająca relacja znajomego pani Barbary

- Przesłuchanie kosztowało ją tak dużo, że gdy wyszła z gmachu prokuratury, nie mogła złapać oddechu. Bała się, że się przewróci. Zwierzyła się, że po nim czuje się absolutnie zniszczona fizycznie i psychicznie – wynika z relacji osoby, która w ostatnich dniach była bardzo blisko Barbary Skrzypek, utrzymując z nią niemal codzienny kontakt.

Nie żyje Barbara Skrzypek
Nie żyje Barbara Skrzypek
Republika - Republika

Ostatnie kilka, kilkanaście dni przed przesłuchaniem pani Barbara była bardzo zdenerwowana samą koniecznością stawienia się w prokuraturze, miała kłopoty ze snem i jedzeniem. Była wyraźnie przygnębiona. Powtarzała, że "taką ma nagrodę na emeryturze za ciężką pracę". 

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Barbara Skrzypek, wieloletnia współpracowniczka prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, zmarła w sobotę. Trzy dni wcześniej była przesłuchiwana przez Ewę Wrzosek w obecności dwóch pełnomocników oskarżyciela przez wiele godzin - mimo złego stanu zdrowia. Kobieta została pozbawiona możliwości skorzystania ze wsparcia własnego pełnomocnika. "Prokurator prowadząca przesłuchanie jeszcze na korytarzu odmówiła dopuszczenia mnie do czynności" - oświadczył pełnomocnik śp. Barbary Skrzypek adw. Krzysztof Gotkowicz. 

Rozmawiałem z panią Basią 6 marca, na tydzień przed planowanym przesłuchaniem. Wtedy po raz pierwszy mówiła mi o tej sprawie i swoich emocjach. Była skrajnie przerażona, sparaliżowana lękiem. Dziwiła się, że jest wzywana do prokuratury. Powtarzała, że nic o sprawie nie wie, i że nie ma z nią nic wspólnego. Mówiła też, że na żadnym etapie sprawy tzw. dwóch wież nie występowała jako osoba decyzyjna, nie uczestniczyła też w żadnym spotkaniu poświęconym temu tematowi

– relacjonuje portalowi Niezależna.pl osoba, będąca w ostatnich dniach w ciągłym kontakcie z Panią Barbarą, osoba, która znała się z nią kilkanaście lat.   

Jak wynika z relacji naszego rozmówcy, którego relacji wysłuchaliśmy, przed przesłuchaniem pani Barbara przez wiele dni nie sypiała, nie dojadała, „żyła w permanentnym strachu”.

W poniedziałek rano znowu rozmawialiśmy. Znowu wyczułem paniczny lęk. Jej stan wydawał się przerażający. Była rozdygotana, roztrzęsiona, niespokojna. We wtorek rano spotkaliśmy się osobiście. Byłem przerażony stanem psychicznym i fizycznym pani Basi. Mówiła, że czuje się bardzo źle, że się boi. Przekazałem, że świadek może usprawiedliwić nieobecność stwierdzoną lekarsko chorobą. Że była osobą zaszczutą, to mało powiedziane. Była w fatalnym stanie psychicznym i fizycznym. Płakała. Wyrażała obawy o zdrowie i życie swoje, ale i swojej mamy, która będąc w bardzo podeszłym wieku, miała powiedzieć, że żadna choroba jej nie zabiła, a ta sprawa ją wykończy. Okazało się, że przeżyła córkę

– powiedział.

We wtorek wieczorem ponownie rozmawialiśmy. Te obawy narastały. Prosiłem ją o wyciszenie, mówiłem, że nic jej nie grozi, że jest tylko świadkiem. To nie pomagało. Nie rozmawialiśmy o samej sprawie tzw. dwóch wież. Pani Basia potrzebowała wsparcia osobistego, tak zwyczajnie ludzkiego. Chciała wiedzieć, jak w ogóle przesłuchanie świadka wygląda. Mówiła nie o lęku przed odpowiedzialnością, że ma jakąś wiedzę o jakichkolwiek okolicznościach sprawy czy też czyichś przewinach - bo jej nie miała, ale z lęku przed osobą, która miała ją przesłuchać. Wyraziła wprost lęk przed konfrontacją z prokurator Ewą Wrzosek i pełnomocnikami pokrzywdzonego, którzy są znani ze swojego zaangażowania w walkę ze środowiskiem, z którego pani Basia się wywodziła

– kontynuował.

W środę odbyło się skandaliczne, prawie 5-godzinne przesłuchanie.

Prosiłem, żeby zadzwoniła do mnie w środę, tuż po przesłuchaniu. Nie miała sił tego zrobić. W czwartek powiedziała mi, że po przesłuchaniu była tak wycieńczona, tak zmęczona, że wróciła do domu i w ubraniu spała cztery godziny. Przypomniała sobie, że ma do mnie zadzwonić dopiero w środku nocy.  W czwartek rano udało nam się skontaktować. To była nasza ostatnia rozmowa. Pani Basia stwierdziła, że przesłuchanie kosztowało ją tak dużo, że jak wyszła z gmachu prokuratury, nie mogła złapać oddechu. Bała się, że się przewróci. Była wdzięczna za pomoc czekającego na nią przez cały czas mecenasa, który odprowadził ją do samochodu

– powiedział nasz rozmówca. 

Wszystkie tezy, że to przesłuchanie nie odbiło się na zdrowiu pani Barbary w radykalny sposób, że przecież minęło 3 dni, są gigantycznym oszustwem. Kosztowało ją to mnóstwo zdrowia i sił, niezależnie od postawy przesłuchującej w trakcie samego przesłuchania. Przesłuchanie i jego okoliczności wycieńczyły jej organizm do granic wytrzymałości. Powiedziała mi, że kosztowało ją to bardzo dużo. Zwierzyła się, że jest absolutnie zniszczona fizycznie i psychicznie, i musi się odbudować. Sama nie wiedziała, czy da radę. Dopingowałem ją, żeby odpoczęła, zadbała o siebie, zapomniała o sprawie. Umówiliśmy się, że tak zrobi. Niestety finał jest tragiczny

– dodał.

Swoim wzorowym, niezwykle uczciwym i pilnym oddaniem obowiązkom zawodowym, dobrocią serca, pomocą wielu osobom, także tym najbardziej potrzebującym pomocy, z pewnością zasłużyła - jak mało kto - na spokojną emeryturę, z dala od zaciekłości i zacietrzewienia politycznego

- ocenił bliski pani Barbary. 

 



Źródło: niezależna.pl

#Barbara Skrzypek #prokuratura

Tomasz Grodecki