Prokurator Michał Ostrowski nie wszcząłby postępowania w oparciu o treść zawiadomienia, gdyby nie było ku temu podstaw - stwierdził kategorycznie legalny zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand. W rozmowie z Niezalezna.pl skomentował on sprawę śledztwa ws. podejrzenia popełnienia przestępstwa zamachu stanu przez osoby pełniące najważniejsze funkcje państwowe, odniósł się również do argumentów przedstawionych przez rzecznik PG prok. Annę Adamiak, jak i ataków na prok. Ostrowskiego oraz prezesa Święczkowskiego.
Prezes Trybunału Konstytucyjnego Bogdan Święczkowski poinformował w środę, że zastępca Prokuratora Generalnego prok. Michał Ostrowski wszczął - po jego zawiadomieniu - śledztwo ws. podejrzenia popełnienia zamachu stanu przez m.in. premiera Donalda Tuska, marszałków Sejmu i Senatu, oraz niektórych sędziów i prokuratorów.
Dzisiaj do sprawy odniosła się rzecznik Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak. Niestety, oprócz przedstawienia stanu faktycznego nie zabrakło również mało profesjonalnych komentarzy. Np. zawiadomienie z Trybunału Konstytucyjnego nazwała "prywatną korespondencją" prok. Ostrowskiego. Jak dodała, postępowanie można wszcząć, gdy "sprawa jest zarejestrowana i sprawie nadano sygnaturę".
"Oceny co do ważności tej decyzji i potem wykonanych czynności będzie można dokonać wówczas, gdy sprawa zostanie zgodnie z przewidzianymi regulacjami wewnętrznymi zarejestrowania i nadany zostanie jej bieg"
- stwierdziła prok. Adamiak.
Wszczęcie śledztwa skomentował w rozmowie z portalem Niezalezna.pl legalny zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand.
"Zastępca Prokuratora Generalnego zapoznał się z zawiadomieniem popełnienia przestępstwa, jest wieloletnim, doświadczonym prokuratorem i zapewne nie wszcząłby postępowania w oparciu o treść zawiadomienia, gdyby nie było ku temu podstaw. To jest dla mnie oczywiste"
– zastrzegł.
Przypomniał, że powołana niedawno komisja, która prowadzi audyt spraw z poprzednich lat, uznała za niewłaściwe umorzenie postępowania w sprawie wyborów korespondencyjnych, które zostało wszczęte po mailu "zwykłego" obywatela.
"Proszę porównać treść zawiadomienia ujawnioną przez prezesa TK - hipotetycznie - do treści tego zawiadomienia, co do ważności zawiadomienia i o jakich konkretnych przestępstwach była mowa"
– wskazał.
Odniósł się też do kwestii, jakoby Ostrowski miał być zobowiązany przekazać otrzymaną korespondencję dalej. Na konferencji Adamiak argumentowała to zarządzeniem podpisanym w 2022 roku przez prokuratora krajowego Dariusza Barskiego. Jest to zaskakujące, ponieważ przecież obecne kierownictwo prokuratury podważa prawidłowość przywrócenia Barskiego ze stanu spoczynku.
"To Barski był prokuratorem krajowym, czy nie był? Powrócił w sposób prawidłowy ze stanu spoczynku, czy nie? Najwidoczniej pani prok. Adamiak uznała ten akt za obowiązujący"
– zauważył.
Prok. Hernand zwrócił też uwagę na nieścisłość w podejściu Bodnara. Przypomniał, że Prokurator Generalny nie miał problemu z przejmowaniem postępowań w sprawie np. zmiany zarządu, likwidacji TVP. Tak samo bezproblemowo wysyłał na przymusowy urlop prokuratorów, którzy zwracali mu uwagę, że takie uprawnienia ma tylko Prokurator Krajowy. Swoje działania argumentował byciem najwyższym organem w prokuraturze. Problem pojawił się za to w momencie, gdy prok. Ostrowski zaadresował do niego pismo, w którym chciał nadania sygnatury śledztwu ws. zamachu stanu.
"Pan prokurator otrzymał to zawiadomienie, poprosił o nadanie numeru, przesłuchał zawiadamiającego i wszczął postępowanie, prosząc o nadanie numeru tej sprawie, co powinno się odbyć. Uważam, że numer powinien być nadany"
– powiedział.
Skomentował też kwestię rzekomej konieczności wyłączenia Ostrowskiego na podstawie art. 40 par. 1 Kpk. Według Adamiak wynika to z tego, ze on i i Święczkowski "byli najbliższymi współpracownikami". Hernand zwrócił jednak uwagę, że o czym inny mówi przywołany zapis.
"W tym artykule [...] nie ma tam ani jednego słowa o kwestii konieczności wyłączenia z uwagi na znajomość. Tam jest kwestia małżonka, krewnych... "
– powiedział.
Zwrócił uwagę, że wyłączenie mogłoby być rozpatrywane na podstawie art. 41 kpk, który mówi o zachowaniu bezstronności, jednak i tu widzi brak podstaw. - Przecież pan prok. Ostrowski, myślę że w sposób obiektywny, rzetelny i prawidłowy, po pierwsze, na razie tylko wszczął postępowanie, jak wynika z konferencji, którą zorganizował - przesłuchał świadka, nie podejmuje żadnych decyzji procesowych związanych z czym innym niż ocena zawiadomienie, przesłuchanie zawiadamiającego, przesłuchania kolejnych osób - mówił.
"Więc nie ma tu elementu, który mógłby wskazywać na brak bezstronności"
– podkreślił.
Odniósł się też do poruszenia w mediach sprzyjających władzy. Dziś o prezesie Trybunału Konstytucyjnego ma zostać poświęcony reportaż w "Czarno na białym". "Wyborcza" już prześwietliła jego oświadczenie majątkowe. A w Onecie ukazał się wypowiedź prok. Parchimowicza (założyciela Le Super Omnia), że Ostrowskiemu grozi co najmniej odpowiedzialność dyscyplinarna.
- To już jest polityka i media - ocenił Hernand.
"To świadczy o tym, że ktoś oczekiwał takiego ataku związanego z tymi osobami - osobą zawiadamiającą i wszczętą te śledztwo. Dziwnym trafem dzisiaj ten atak został przeprowadzony. Nie chciałbym stawiać hipotez, że ktoś zlecił ten atak, czy ktoś za nim stoi. To świadczy o tym, że próbuje się wyeliminować, zdyskredytować osobę zawiadamiającą i osobę, która wszczęła postępowania w inny sposób, niż sposób obiektywny"
– oznajmił.
Jak stwierdził, może nie ma podstaw do stwierdzenia braku bezstronności, więc "może trzeba takie działa inne wytoczyć".
Puentują całą sprawę, podkreślił, że mimo braku sygnatury czynności podjęte przez Ostrowskiego mają charakter procesowy. Wskazał tu na prostu przykład: oględziny miejsca wypadku również nie mają jej nadanej. - Brak rejestracji danych materiałów wcale nie stanowi o tym, że ta czynność się nie odbyła, a zatem nie ma cech ważności procesowej - ocenił.