Gdyby pierwszą decyzją władzy, po siłowym przejęciu TVP nie było usunięcie serialu „Reset”, to dziś siepacze Bodnara nie musieliby żądać od telewizji jego udostępnienia, tylko mogliby obejrzeć odcinki w internecie - stwierdził były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Skomentował w ten sposób ustalenia portalu Niezalezna.pl, z których wynika, że prokuratura szuka pretekstu do ataku na autorów serialu "Reset" obnażającego prorosyjską politykę Donalda Tuska. Błaszczak odniósł się także do oskarżeń stawianych wobec niego i podkreślił, że nie da się zastraszyć.
Jak ujawnił dziś portal Niezalezna.pl, prokuratura zażądała od TVP materiałów dotyczących serialu „Reset". Przede wszystkim chodziło o 12. odcinek „Linia Wisły”, w którym pokazano odtajnione dokumenty opracowanego za czasów poprzednich rządów Donalda Tuska planu "Warta". Wynikało z nich, że w razie napaści Rosji, Polska oddałaby niemal bez walki blisko połowę terytorium. Strategię odtajnił były już szef MON Mariusz Błaszczak i to jego dotyczy formalnie śledztwo wszczęte po zawiadomieniu szefa SKW Jarosława Stróżyka.
Więcej w poniższym tekście:
Naszą publikację skomentował wiceprezes PiS. Jak stwierdził Błaszczak, "gdyby pierwszą decyzją władzy, po siłowym przejęciu TVP nie było usunięcie serialu „Reset”, to dziś siepacze Bodnara nie musieliby żądać od telewizji jego udostępnienia, tylko mogliby obejrzeć odcinki w internecie".
"Ale ta patowładza jest jak socjalizm - bohatersko rozwiązuje problemy, które sama stworzyła"
Odniósł się również do kierowanych wobec niego oskarżeń. - Będę bez końca powtarzał, że ujawnienie planu (który w momencie odtajnienia był nieaktualny) pierwszego rządu PO-PSL o oddaniu połowy Polski bez walki, było moim obowiązkiem - napisał.
"Bez chwili zawahania zrobiłbym to drugi raz i bodnarowcy mnie nie wystraszą"