Anna Wójcik po godz. 13.30 wyszła z aresztu w Katowicach. Prokuratura uchyliła wobec niej środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Za kobietę musi zostać uiszczone poręczenie majątkowe w wysokości 400 tys. złotych. Zastosowany będzie także dozór policji oraz zakaz kontaktu z uczestnikami postępowania i zakaz opuszczania kraju.
W pierwszej rozmowie po opuszczeniu murów aresztu kobieta w rozmowie z Telewizją Republika wspominała, jak wyglądał moment zatrzymania jej.
Ucięty kontakt
Przyznała, że funkcjonariusze CBA zadzwonili do drzwi jej domu kilka minut po godz. 6 rano. - Byliśmy bardzo zaskoczeni - podkreśliła. Dodała, że pierwszą rzeczą jaką zrobiła to była prośba o spokój, ponieważ na górze spały jeszcze dzieci. Cały dom został przeszukany i zarekwirowane zostały telefony, komputery i laptopy wszystkich członków rodziny. Pani Anna poprosiła, żeby zostawić telefon syna. Jako uzasadnienie poinformowała służby na jakimi schorzeniami zmaga się nastolatek.
- Ta prośba nie została spełniona. Telefon syna został zarekwirowany. Chciano także, żebym podała PIN tego telefonu, ale zgodnie z prawdą powiedziałam, że nie znam tego numeru - podkreśliła w rozmowie z Republiką. Dodała, że jej tłumaczenia nie przekonały funkcjonariuszy. - To było ucięcie kontaktu mojego syna ze znajomymi i przyjaciółmi - przyznała Anna Wójcik.
Funkcjonariusze chcąc wyprowadzić i zatrzymać oboje małżonków dopytywali zaskoczonych sytuacją rodziców, kto zajmie się ich małoletnimi dziećmi. Dodała, że tak jak stali, zostali wywiezieni z Warszawy do Katowic.
Wójcika wspominała, że był to okres ferii zimowych i dzieci kilka dni później miały wyjechać na zorganizowany wyjazd. Wcześniej w trakcie rozmowy wspomniała, że nie zdążyła pożegnać się z dziećmi.
Próby łamania
Podkreśliła, że ma ogromny żal do prokuratury, że nie zareagowano wcześniej na sytuację zdrowotną jej dziecka, którą zgłaszała od samego początku.
Próbowano mnie złamać moim dzieckiem
– przyznała.
Stwierdziła, że liczono na to, że gdy dotrą do niej medialne doniesienia na temat kolejnych kroków prawnych w stosunku do dzieci, to ją to złamie. Podkreśliła, że to się nie powiodło, bo jest silną osobą.