W ostatnich miesiącach przed ucieczką na Białoruś Szmydt orzekał w kilkunastu niejawnych rozprawach, w których miał dostęp do informacji mogących zainteresować białoruskie i rosyjskie służby. Pracował w WSA w Warszawie od 2012 roku, a więc przez 12 lat orzekał w dziesiątkach, jeśli nie setkach spraw z udziałem organów administracji publicznej.
Szmydt awansował do sędziowskiej elity dzięki prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, potem próbował w jakimś celu dotrzeć do Zbigniewa Ziobry, a po tzw. aferze hejterskiej stał się bohaterem antypisowskich mediów.
Dowody wskazują, że Szmydt współpracował ze służbami białoruskimi (i rosyjskimi) przynajmniej od roku. Gen. Kowalski zwraca uwagę na konieczność pilnych zmian systemowych, a sędzia Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości, przewodniczący stowarzyszenia "Prawnicy dla Polski", podkreśla, że nie jest możliwe, żeby służby państw obcych, zwłaszcza wrogich Polsce, nie próbowały zainstalować agentury w tak ważnym obszarze, jakim jest szeroko pojęty wymiar sprawiedliwości.
Kup "Gazetę Polską" i dowiedz się więcej o aferze sędziego Szmydta oraz potencjalnej infiltracji środowiska sędziowskiego w Polsce
▸ Nowy numer tygodnika #GazetaPolska już w sprzedaży!
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) May 15, 2024
Zobacz co przygotowaliśmy ⤵️
▸ Więcej na https://t.co/ZvUGL4Jq7k oraz w prenumeracie elektronicznej na https://t.co/4iBN2D7fFX pic.twitter.com/muuIMGyNUj