"Wiem, że prezydent nie będzie tylko prężył muskułów na siłowni, ale nie dopuści do wojny. Wiem, że prezydent będzie inspirował rząd do działań, ale kiedy trzeba będzie, weźmie po prostu sprawy w swoje ręce. Wiem, że prezydent musi być prezydentem Polek i Polaków, a nie tylko jednej partii politycznej" - takie hasła rzucał dziś na konwencji Platformy Obywatelskiej w Gliwicach Rafał Trzaskowski, uderzając bezpośrednio w swojego kontrkandydata. W kontraście - Republika pokazywała z drugiej strony dzisiejsze poranne wsparcie Karola Nawrockiego dla powodzian. Ot, taka różnica.
Dziś w południe w Gliwicach rozpoczęła się konwencja Platformy Obywatelskiej. I już od samego początku jej trwania, odbywała się tam konkretna szczujnia pod adresem poprzedników, ale i kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich 2025 - Karola Nawrockiego.
Kandydat obywatelski na prezydenta RP dziś rano pomagał powodzianom w Lądku-Zdrój. Nie bał się dźwigania ciężkich sprzętów, materiałów budowlanych ani... rozmów z potrzebującymi. Czyli wszystkiego, czego boi się od września ekipa Donalda Tuska, mając swojego specministera ds. usuwania skutków powodzi.
Zamknijcie na chwilę oczy i pomyślcie, co by było, gdybyśmy wtedy wygrali - jak wyglądałaby Polska. Nie byłoby kompromitacji na arenie międzynarodowej. Nie byłoby tej olbrzymiej inflacji. Nie byłoby niszczenia polskiej szkoły. Nie byłoby średniowiecznego prawa antyaborcyjnego. I z tego miejsca chcę powiedzieć, że na to nie pozwolimy. Kobiety muszą decydować o swoim życiu i zdrowiu. I oczywiście, kiedy wszyscy o tym myślimy, zastanawiamy się, ile czasu zostało zmarnowane. A my nie mamy czasu na to, żeby ten czas marnować. Cała Polska naprzód!
Dalej głosił wyimaginowane tezy na temat... wygranych wyborów parlamentarnych. Dla przypomnienia - partią, która faktycznie je zwyciężyła, było Prawo i Sprawiedliwość. Ekipę Tuska uratowała koalicja złożona z wielu partii, w tym, Trzeciej Drogi.
"W 2023 roku znowu byliśmy razem. Ta mobilizacja, determinacja wszystkich doprowadziła nas do kolejnego zwycięstwa. Zagłosowaliśmy wtedy za zmianą. Nie ma czasu na frustrację. Dość czekania. Ta zmiana musi się dokonać natychmiast. Czas w tej chwili na drugą rundę tamtych wyborów. Od wielu, wielu miesięcy mówiliśmy Wam o tym, że musimy zrobić kolejny krok. Musimy ugruntować demokrację"
I co ciekawe, rzucił się na głęboką wodę, mówiąc o... spełnianiu obietnic. Ten fragment przemówienia nie był raczej omawiany uprzednio z Donaldem Tuskiem, który 100 konkretów na pierwsze 100 dni przecież nie zrealizował.
Musimy doprowadzić do tego, aby wszystkie obietnice, które były złożone, zostały wypełnione. Jestem przekonany, że dokładnie to zrobimy, bo wygramy wybory prezydenckie. Z tego miejsca chcę Wam powiedzieć, że musimy przygotować cały pakiet ustaw, który będzie gotowy po to, żeby wprowadzić te zmiany, które są dla nas najważniejsze już w pierwszych godzinach, dniach, kiedy wygramy wybory prezydenckie. To wszystko musi być gotowe dlatego, że potrzebujemy tego przyspieszenia. I pokażemy nie tylko to, co pokazujemy cały czas - czyli determinację, ale i sprawczość, bo dzisiaj to jest najważniejsze.
Trzaskowski zaczął wysnuwać wizję pięknej Polski.
Wierzę w Polskę silną i demokratyczną. Wierzę w Polskę jedną i dla wszystkich. Wierzę w Polskę, w której nie ma lepszych i gorszych. Wierzę w Polskę, w której otwarta dłoń może wygrać z zaciśniętą pięścią. Wierzę w Polskę, która patrzy w przyszłość. Wierzę w Polskę, w której silniejszy zawsze będzie pomagał słabszemu.
Wiem, że prezydent nie będzie tylko prężył muskułów na siłowni, ale nie dopuści do wojny. Wiem, że prezydent będzie inspirował rząd do działań, ale kiedy trzeba będzie, weźmie po prostu sprawy w swoje ręce. Wiem, że prezydent musi być prezydentem Polek i Polaków, a nie tylko jednej partii politycznej.