Według wicemarszałka Sejmu obecne kary finansowe „nie są zbyt dokuczliwe”.- Rozważamy zwiększenie kar finansowych za m.in. okupowanie mównicy sejmowej. Jeśli chodzi o informację, która się rozeszła, że planowane są zmiany w regulaminie Sejmu, to dotyczą one, te projekty - bo to jest wciąż w sferze projektu - takich zmian w regulaminie, które by sytuacje okupowania sali, czy mównicy obwarowały jakimiś karami poważniejszymi niż te drobne, które możemy w tej chwili zastosować – poinformował wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki.
Z zaostrzeniem kar wobec posłów nie zgadza się Platforma Obywatelska.- To jest możliwość pozbawienia posła połowy wynagrodzenia za jeden miesiąc albo za trzy miesiące. Nie jest możliwa taka sytuacja, że ktoś narusza regulamin Sejmu, narusza prawo i nie ponosi z tego powodu żadnych konsekwencji; to byłoby niepedagogiczne - mówił.
Co ciekawe jeszcze w 2013 roku inna przedstawicielka Platformy Obywatelskiej - ówczesna Marszałek Sejmu Ewa Kopacz miała zupełnie inny pogląd na zaostrzenie kar wobec posłów.- Każdy z nas obejmując jakąś funkcję, liczy się z tym, że to jest funkcja, którą obejmuje się na jakiś czas. Tak, że naprawdę straszeniem posłów opozycji, PiS niczego nie osiągnie. Jeśli chcą mnie odwołać, to niech mnie odwołują, ja się tym się w ogóle nie przejmuję [...] Naprawdę proponuję posłów za przekroczenie czasu na mównicy sejmowej wsadzać do sali odosobnienia tak, jak uczniów w klasie do kąta, żeby siedzieli 45 minut. Możemy posłom w ogóle zakazać przychodzić do Sejmu i wtedy Prawo i Sprawiedliwość będzie najbardziej zadowolone z takiej sytuacji" - ironizowała Kidawa-Błońska.
- Komisja etyki w tej chwili tylko i wyłącznie karze upomnieniem i naganą. Kiedy wystąpiłam o to, żeby można było ukarać posłów za nieetyczne zachowania karą pieniężną, spotkałam się ze sprzeciwem. Będę o to walczyć - zadeklarowała cytowana przez „Gazetę Wyborczą” Ewa Kopacz.