W każdej mierze to idiotyczne zachowanie, ale daje pojęcie o tym, jak działałoby państwo, gdyby rządziła koalicja PO-PSL. Można się spodziewać, że Budka, Grodzki i spółka, zamiast zająć się problemem i iść z trendami ogólnoświatowymi, ładowaliby propagandę, że nie ma powodów do niepokoju. Tak było w 2009 r., kiedy Ewa Kopacz nie chciała inwestować w szczepionki na świńską grypę. Do dzisiaj nie wiadomo, jakie śmiertelne żniwo zebrała tamta epidemia. Gdy się zapyta polityków PO, to z pewnością żadnego. Wtedy zamknięto oczy na epidemię, bo tak było wygodnie, i do dzisiaj sprawa ta nie została wyjaśniona. Dzisiaj rząd zachowuje się już inaczej i nie udaje, że problemu nie ma. Postawa marszałka Grodzkiego pokazuje, że mogłoby być zupełnie inaczej.
Zdrowy jak Tomasz Grodzki
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki poinformował, że „w poczuciu odpowiedzialności” przebadał się, nie ma koronawirusa, a ogólnie jest zdrów jak ryba. Badania postanowił zrobić po tym, jak wrócił z Włoch. Od ponad dwóch tygodni wszystkie polskie media informują o ryzyku, uświadamiają i namawiają Polaków do odpowiedzialności, a marszałek… robi swoje. Pan ma wakacje i żaden koronawirus mu urlopu nie będzie krzyżował.