W zasadzie jedynym kryterium oceny skuteczności wydatkowania dotacji było samo… pobranie pieniędzy. I tak powstawały inwestycje, które miały się zwrócić za 300 lat. Tworzyliśmy kąpieliska termalne, w których wodę trzeba podgrzewać. Szkoliliśmy bezrobotnych w pisaniu CV. Na koniec ogłaszano sukces, bo wydaliśmy jakieś 99,8 proc. środków. Działacze PSL chwalili się, jak to udało się im „wydoić brukselkę”. Dziś rzetelni badacze i naukowcy powinni zbadać, jak wydawaliśmy pieniądze UE i czy nie uczyniliśmy sobie więcej szkody niż pożytku. Zapełnianie kieszeni złodziejom zaorało bowiem świadomość Polaków, którzy naprawdę uwierzyli, że prawdziwe pieniądze robi się na dużych, ale nic nieprzynoszących inwestycjach. Dlatego złodziejstwo, jak to przy grupach producenckich, trzeba wypalić gorącym żelazem. Bez litości!
Wypalić gorącym żelazem
W związku z aferą grup producenckich zatrzymano pierwsze 10 osób. Przez lata koalicja PO-PSL umożliwiała kradzież unijnych środków przeznaczonych dla polskiej wsi. Eksperci oceniają, że z powodu różnych luk i niedoskonałości prawa umożliwiono grabież nawet 3 mld zł. Pokazuje to, jak marnowaliśmy szansę, którą dawały nam unijne środki na modernizację.