W końcu Europejski Trybunał Praw Człowieka zdecydował o niewinności wokalistki, stwierdzając, że bezprawnie ograniczono jej wolność wypowiedzi. Do tego otrzymała sowite odszkodowanie. Taki werdykt budzi obawy o skutki w przyszłości. Czy wyrok oznacza, że Europejska konwencja praw człowieka jest ważniejsza od polskiej konstytucji? Czy od teraz będzie można w majestacie prawa obrażać uczucia religijne, licząc na pomoc unijnych organów? Europa nie jest dziś żadnym strażnikiem praw człowieka, ale strażnikiem jedynego słusznego światopoglądu lewicowo-liberalnego.