Być może; niestety jednak nawet taka strategia przynieść może różne rezultaty. Społeczna sympatia nie zawsze staje po stronie ofiary, choć potrafi też odrzucić od agresora, który przegrzeje temat. Osobiście martwi mnie jednak widoczne przełożenie opisywanego przez Wojciecha Muchę krakowskiego sposobu przekręcenia wyborów na poziom ogólnopolski. Nie zmienia to faktu, że środa była dobrym dniem dla Karola Nawrockiego i jego kampanii.
Sam Donald Tusk kompromitującą rozmową z Bogdanem Rymanowskim ośmieszył ostatnie ataki mediów na kandydata prawicy. Panika okazała się być bardzo złym doradcą. Tymczasem Nawrocki otrzymał w czwartek mocne amerykańskie poparcie na CPAC, a na rynku krajowym, choć w formie niejednoznacznej, doczekał się wreszcie deklaracji Sławomira Mentzena, sprowadzającej się do hasła „Byle nie Trzaskowski”. To ostatnie trafia zresztą w przekonania aktywnej internetowo części wyborców Konfederacji i większości jej polityków. Dotyczy to też elektoratu Korony Grzegorza Brauna, choć sam Braun zdaje się bawić w prawicowego symetrystę i mnoży zaporowe warunki wobec Nawrockiego.
Jednak kluczowym wydarzeniem środy była kolejna debata w Końskich. Nawrocki wypadł dobrze, nie mając konkurencji – Rafał Trzaskowski znów stchórzył. Co ciekawe, nie tylko przed tym spotkaniem, wcześniej odrzucił propozycje debaty w radiu RMF. Nieobecni nie mają racji, ale mogą jeszcze pogorszyć swoją sytuację. Tak się też stało. Nie było Trzaskowskiego, lecz pojawił się jeden z bardziej nielubianych polityków KO, Witold Zembaczyński, dowodzący grupą agresywnych krzykaczy. Ci zagłuszali nawet apele szukających pomocy dla swoich dzieci rodziców, co poszło w świat i w irytację wprawiło nawet część sojuszników prezydenta Warszawy. Karol Nawrocki tymczasem odpowiadał na pytania, zadawane przez różne ciekawe postaci, w tym Piotra Ikonowicza, Krzysztofa Stanowskiego i Adriana Zandberga. Jednak chyba najbardziej poruszający był finał tej debaty bez oponenta. Najpierw na scenie znalazł się Marek Woch, który w bardzo poruszający sposób porównał losy swoje i Nawrockiego, by przekazać mu poparcie, po czym scena stała się na chwilę areną wydarzenia charytatywnego. To już zapewne ostatnia z cyklu debat, z wielu powodów dla Nawrockiego dobra i potrzebna. Trzaskowski ugruntował swą złą opinię wśród wyborców prawicy, widzów Republiki i mieszkańców Polski prowincjonalnej, pokazując swą wyższość i pogardę. To może przełożyć się na kluczowe w niedzielnym głosowaniu postawy. Na sam koniec wieczora natomiast Andrzej Duda, goszcząc w kanale Zero, potwierdził swoje poparcie dla Karola Nawrockiego, co również jest cenne na finiszu kampanii.