W ogóle wyciąganie wniosków to nie jest najmocniejsza strona Prawa i Sprawiedliwości. I niestety, w tym wypadku obchody smoleńskie to tylko jeden z symboli odklejania się od rzeczywistości oraz odgradzania barierami od wyborców, przyjaciół czy inaczej mówiąc, swoich ludzi. Dlatego wyjazd w Polskę i tzw. teren to dobry pomysł dla partii rządzącej, aby odzyskać świeżość i przypomnieć sobie, jakie są społeczne oczekiwania. Te bowiem ciężko dostrzec, stojąc za kordonem policji i innych służb czy będąc odgrodzonym barierkami.
Społeczne ucho było do tej pory bezsprzecznym atutem PiS-u. Coś w tej maszynie się zacięło, o czym informowali nieraz członkowie klubów „Gazety Polskiej”. Jest szansa, że kampania samorządowa znów zewrze szeregi, a walka z polityczną konkurencją pozwoli wrócić PiS-owi na właściwe tory. Takie jest również przesłanie sobotniej konwencji. I chyba najpełniej wyraziła je premier Beata Szydło, która stwierdziła, że rząd „zasiedział się w Warszawie”. Dobrym prognostykiem są przeprosiny dla Klubów „GP” od ministra Piotra Glińskiego i wiceministra Jarosława Selina. Trzeba to docenić, bo słowo „przepraszam” bardzo trudno wymówić. Zwłaszcza politykowi.