Słowem – praworządność w pełnej krasie, a i przejrzystość zgodna ze standardami III RP. Minęło kilka lat i w tym samym mieście sędziowie, oczywiście ci najbardziej niezależni, biesiadowali z politykami, oczywiście tymi najbardziej demokratycznymi. Zapewne między talerzami, kieliszkami i misami malowali na obrusie linie podziału między poszczególnymi władzami, tak by każda zachowała bezstronność w imię władz trójpodziału. Po wszystkim niezłomni sędziowie wyszli z torbami z logo miasta, a my, cóż… My możemy dalej zajmować się rozmową o konieczności reform, z przerwami na ugłaskiwanie komisarzy unijnych.