Może wydawać się on krótkotrwały, ale jak przekonywał wiceprezes PiS, w tym szaleństwie jest metoda, która wiele razy w historii sprawiała, że Polacy dokonywali rzeczy, które wydawały się niemożliwe do zrealizowania i poza naszym zasięgiem. To między innymi ta cecha pozwalała nam odnosić spektakularne zwycięstwa w bitwach, w których nikt na nas nie stawiał. Pewnie ona charakteryzowała wielu podróżników, takich jak Kazimierz Nowak, który objechał Afrykę na rowerze bez przerzutek, czego przez 100 lat nikt już nie powtórzył. Możliwe, że słomiany ogień jest czasem skuteczny, ale jednak taka metoda jest kompletnie nie do zniesienia w normalnej rzeczywistości. Niestety ta sarmacka akcyjność udziela się PiS, który zbyt często sprawia wrażenie, jakby nie był zdolny do zaplanowania czegokolwiek. Ot, choćby 100. rocznica odzyskania niepodległości. Czy słyszeliście Państwo o jakimkolwiek pomyśle, który pozostawiłby trwały ślad po tej rocznicy? W kręgach rządowych temat zdaje się nie istnieć. Nikt nie planuje pomnika, łuku triumfalnego, czegokolwiek, o czym za 100 lat ktoś mógłby powiedzieć: zobaczcie, jaki w 2018 r. Polacy mieli rozmach. Idę o zakład, że władzom przypomni się gdzieś w okolicy sierpnia, że w listopadzie rocznica, która powinna być wielkim świętem Polaków. Wtedy na hurra pojawią się pomysły i z pewnością większa ich część będzie miała charakter efemeryczny lub będzie niosła smród prowizorki, jak słynny orzeł z czekolady Bronisława Komorowskiego. Tymczasem w listopadzie PiS będzie obchodzić trzylecie rządów. 36 miesięcy to wystarczająco dużo czasu, aby przygotować coś więcej niż płomienne przemówienia.
Sarmacja w działaniu
Antoni Macierewicz podczas jednego ze zjazdów klubów „Gazety Polskiej” wiele miejsca poświęcił słomianemu płomieniowi, który ma charakteryzować nasz naród.