W oczach białoruskich służb przestępstwem jest polubienie niewłaściwej strony w internecie, wpis, który może zostać zinterpretowany jako atak na Łukaszenkę, czy jakakolwiek forma wsparcia dla białoruskiej opozycji. Ci, których reżim zwolnił do domu, opowiadają, że w celach przystosowanych dla kilku osób jest ich poupychanych nawet dziesięciokrotnie więcej.
W aresztach panuje ruch niczym w metrze. Jedni wychodzą, a na ich miejsce natychmiast są wsadzani kolejni. Mówiąc kolokwialnie, cele nie mają nawet szansy na przewietrzenie. Powód niezliczonej już obławy na Białorusi jest prosty: maksymalne zastraszenie społeczeństwa przed styczniowymi bezwyborami czy jak kto woli: wyborczą farsą, w której Łukaszenka wybierze sam siebie na siódmą kadencję. Dyktator chce to zrobić bezboleśnie dla swojego reżimu, dlatego upycha w aresztach i więzieniach kogo się da. Do stycznia w tej kwestii niewiele się zmieni.