W każdym razie PiS wykorzystuje dzisiaj mocną kartę z talii – wiarygodność. Przez 25 lat politycy przyzwyczaili nas bowiem do tego, że obietnic wyborczych się nie spełnia, a jak mawiała jedna z lokomotyw Koalicji Europejskiej – Radosław Sikorski – „dwa razy obiecać, to jak raz dotrzymać”. PiS tę tendencję przerwało i realizowało swój program, nawet jeżeli zyski z tego politycznie były nieoczywiste. Tak było chociażby przy likwidacji gimnazjów, obniżeniu wieku emerytalnego czy zmianach w wymiarze sprawiedliwości. Tym razem Prawo i Sprawiedliwość licytuje naprawdę wysoko. Program 500+ po rozszerzeniu to koszt 45 mld zł. Do tego majowa premia dla emerytów za 10 mld zł. Obydwie propozycje mają zostać zrealizowane jeszcze przed wyborami. Mamy jeszcze propozycję dla przedsiębiorców i ludzi młodych, których koszt dzisiaj trudno przewidzieć. W sobotę posłowie PiS przez wszystkie przypadki odmieniali słowo wiarygodność. To ewidentna próba wyjścia z defensywy i usiłowanie przesunięcia środka ciężkości na wybrane przez siebie pole. Programowo PiS docisnął do ściany opozycję, której została wojna o dziki, z wymyślonym polexitem, spychaniem na wschód i innymi fake newsami.
PiS gra va banque
Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowało program na 2019 rok. Zapowiadają się rekordowe w historii po 1989 roku transfery socjalne. Podobnie jak cztery lata temu, opozycja odpowiedziała opiniami tych samych co zawsze ekspertów, że nas nie stać i czeka nas ruina budżetowa. Oczywiście duża część Polaków nadal będzie im wierzyć i nie zmieni tego przypominanie, że w poprzednich wyliczeniach pomylili się 10-krotnie. Magia tytułów naukowych nadal ma bowiem w Polsce ogromną moc.