Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Pierwszy krok w długi

Pełnia lata – urlopy dorosłych, wakacje dzieci, szaleństwa młodości. Wypoczynkowa idylla sprzyja pokusom wydatków, z którymi nie poradzi sobie portfel. Są pożyczki... Ale szczególnie młodzi powinni wziąć zimny prysznic, zanim zdecydują się na kredyt. Pierwszy krok w chmurach może się okazać pierwszym krokiem w poważne problemy.

Jakiś czas temu ukazał się obszerny raport „Świadomość finansowa – słaby punkt młodych Polaków” przygotowany przez stowarzyszenie Program Wsparcia Zadłużonych i BIG InfoMonitor. Wynika z niego, że blisko 570 tys. osób między 18. a 34. rokiem życia ma problemy z zadłużeniem. Suma zaległych długów pozakredytowych dla tej grupy to 4,6 mld zł. Co ósma osoba w wieku 18–24 lat, która zaciągnęła kredyt, nie radzi sobie z jego spłatą. Statystyki dają do myślenia: średnia zaległość wśród osób, które nie ukończyły 35. roku życia, wynosi 8106 zł: wśród 18–24-latków jest to kwota 3072 zł, wśród 25–34-latków to już 9479 zł!


A długi rosną, rosną, rosną...


O obecnych realiach społeczno-gospodarczych i trendach konsumpcyjnych (czy szerzej – kulturowych) wiele mówią długoterminowe analizy zadłużenia osób młodych. Biuro Informacji Kredytowej sprawdziło, jak wyglądała rzetelność płatnicza we wskazanej grupie wiekowej dziś i przed dekadą. Okazuje się, że w latach 2007–2017 znacznie wzrosła wysokość zadłużenia – z 2,64 mld zł do 6,81 mld zł. Rośnie również ryzyko związane z kredytowaniem młodych: liczba posiadanych przez nich kredytów przeterminowanych o ponad 90 dni podwyższyła się w ciągu dekady z 5,3 proc. do 12,1 proc.


W tym wypadku trudno nie zgodzić się z ekspertami BIK u: obecne pokolenie młodych przejawia większą skłonność do zachowań ryzykownych w kwestii finansów. Znaczny wpływ na to ma presja kulturowa otoczenia – wyrosło całe pokolenie przekonane, że wartość człowieka zależy od stanu i stylu posiadania, przybywa również narzędzi sprzyjających szybkim wirtualnym wydatkom, których skutki są całkiem realne dla kieszeni. Warto też mieć świadomość, że spora część długów zaciąganych przez osoby młode to nie tylko kredyty na mieszkanie czy samochód, znaczna część dotyczy np. sytuacji kryzysowych i konieczności wsparcia bliskich lub spłaty wcześniejszych zobowiązań.


Subiektywne odczucia młodych uczestniczek i uczestników gry rynkowej, ich głęboka potrzeba konsumpcji, świadomość, że pieniądz otwiera wiele furtek nie tylko do świata „lepszej rozrywki”, ale i codziennego bardziej komfortowego funkcjonowania, to jedna sprawa. Druga dotyczy granic, jakie pragnieniom stawia rzeczywistość. Dominanta prawdę nam powie: to 1800 zł na rękę, czyli najczęściej wypłacane miesięczne wynagrodzenie pośród pracujących w największych przedsiębiorstwach w Polsce.


Scylla pragnień, Charybda niemożności


A przecież na prowincji często bywa gorzej: już nie 1800 zł miesięcznie na rękę, lecz 1400–1600 zł. Takie realia są powszechnym doświadczeniem licznej części Polek i Polaków, i to nie tylko z głębokiej prowincji. Dodajmy do tego wciąż dużą nieterminowość polskich wypłat, dorywczość prac podejmowanych przez młodych, a w pełni sobie uświadomimy zderzenie konsumpcyjnych chęci z finansowymi możliwościami. Poza tym nawet jeśli zarobki są nieco wyższe, automatycznie idzie za nimi wzrost wydatków na konsumpcję, którą presja kulturowa czyni konieczną.


Błędem byłoby jednak widzieć w tym wszystkim jedynie „wyuczoną lekkomyślność” osób młodych. Wzorce kulturowe narzucają kanony zachowań, które powszechnie uchodzą za racjonalne. Stąd młodzi biorą kredyty również dlatego, że wierzą, iż szybki pieniądz pozwoli im ostro ruszyć do przodu, przebić się środowiskowo, „zainwestować w siebie”. Jednak z reguły to iluzja – gadżety ponad stan, kursy u cwaniaków nazywanych coachami, wizyty u bioenergoterapeuty dla poratowania zdrowia niewiele dają, bo rynek pracy jest bezwzględny, zarobki strukturalnie skromne, niższy status społeczny jest na ogół dziedziczony, a znachorzy nie zastąpią dobrej powszechnej opieki zdrowotnej.


Zderzenie pragnień z przaśną rzeczywistością jest niebezpieczne. Szczególnie w młodszych rocznikach hiperkonsumpcyjne pragnienia zaszczepia powszechna obyczajowość, która stapia się w jedno ze strategiami sprzedaży wszystkiego, co da się zmienić w towar. Ale murem dla pragnień jest rzeczywistość, z mnóstwem niedostępnych albo rzadko dostępnych ogółowi dóbr. Im silniejsze jest poczucie, że pieniędzy w portfelu jest za mało, tym bardziej narasta pokusa ryzykownych finansowo zachowań, które przypominają machanie czarodziejską różdżką. To nie jest przypadkowa metafora: wiara, że kredyt da się łatwo spłacić, to myślenie magiczne i życzeniowe.


Edukacja finansowa potrzebna od zaraz


Autorzy raportu o świadomości finansowej jako słabym punkcie młodych Polek i Polaków wskazują, że duża ich część ma mgliste pojęcie o realnych i dotkliwych skutkach niespłacanych długów. Nie rozumieją, że mogą one prowadzić do szybko narastających zobowiązań finansowych, kłopotów z windykacją i egzekucją komorniczą. Do tego dochodzi coraz większy stres, który wzmaga poczucie osaczenia i może popychać do czynów niezgodnych z prawem, a także malejące poczucie własnej wartości oraz ryzyko rozpadu więzi z bliskimi i przyjaciółmi. Równocześnie – co wiele mówi o braku solidnej edukacji finansowej w Polsce – znaczna część młodych przed podjęciem decyzji o wzięciu kredytu zasięga opinii rodziny, dowiaduje się o warunkach kredytowania przez internet albo traktuje reklamy jako źródło wiarygodnej informacji o kredytach. Tylko relatywnie niewielka część młodych kredytobiorców/kredytobiorczyń korzysta z fachowego doradztwa finansowego. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego – tego typu usługa również nie jest za darmo.


Wszystko to prowadzi do strategii racjonalizacji zagrożenia, którą świetnie opisał Roman Pomianowski ze stowarzyszenia Program Wsparcia Zadłużonych. Młodzi ludzie zdecydowanie personalizują przyczyny popadania w zadłużenie: „w cechach i motywach osób zadłużonych, ich nieodpowiedzialności, lekkomyślności, lenistwie i chęci łatwego życia na kredyt upatrują najczęściej przyczyn problemu”. A ponieważ samych siebie postrzegają inaczej, wchodzący w dorosłość kredytobiorcy i kredytobiorczynie są przekonani, że nie spotka ich podobny los. Ale to szerszy problem – widzimy w nim częsty mechanizm psychospołecznego opisu nieprzyjaznego dla niższych warstw społecznych rynku. To nie trendy ekonomiczne, kulturowe i społeczne są winne, to nie problem niskich wynagrodzeń, wysokich kosztów życia w skrajnie urynkowionej rzeczywistości – „winni są biedni, bo głupi (i głupi, bo biedni)”. Tego typu stygmatyzacja, którą posługują się wobec innych również jej realne i potencjalne ofiary, jest jedną z największych plag współczesności.


Zadłużenie młodych to nie tylko statystyka. To kolejny argument za potrzebą silnej korekty społeczno-gospodarczej III RP oraz wzmocnienia pozycji pracowników i pracownic na rynku.

 



#pożyczka #dług #kredyt

Krzysztof Wołodźko