Nie widać woli walki, a lider opozycji wręcz znika na długie godziny, tak jakby bał się wypowiadać i chciał być ponad bieżącym sporem politycznym. Mam wrażenie, że Grzegorzowi Schetynie wystarcza, iż utrzymuje swoich ludzi w przekonaniu, że już za chwilę wszystko się zmieni. Że nagle nie wiadomo co się zdarzy lub nie wiadomo kto nadejdzie, wszystko wywracając do góry nogami i dając zwycięstwo opozycji. Trochę to nawet zabawne, bo wygląda tak, jakby liderami anty-PiS byli Estragon i Vladimir z „Czekając na Godota”. Przypomnę ostatnie frazy tej sztuki Becketta: „Vladimir: To co, idziemy? Estragon: Chodźmy. [Nie ruszają się]”. Opozycja zamiast walczyć, zagryzać zęby i zarywać noce, tylko siedzi i czeka, jednocześnie wychwalając swoją pracowitość. To droga donikąd, ale też efekt dotychczasowej polityki. Wykorzystawszy cały słownik obelg i zarzuciwszy już wszystko politykom PiS, opozycja nie ma już żadnej amunicji. Pozostaje biadolenie o faszyzmie, komunizmie i putinizmie, ale już nikt w to nie wierzy. Podobnie jak nikt po słowach Lecha Wałęsy o wojnie domowej nie rozpoczął przygotowań do antypisowskiego powstania. Jeżeli Godot nie pojawi się na horyzoncie, to opozycja nie zdoła tych wyborów do parlamentu wygrać.
Opozycja czeka na Godota
Do wyborów zostały niespełna dwa miesiące. Nadal jednak nieszczególnie widać kampanię wyborczą polityków opozycji. Niby jeżdżą po jarmarkach, niby trollują w internecie i wciskają w dłoń ulotki, ale jest to nijakie i rachityczne. Koalicja Obywatelska przyciskana do muru przygotowała program, ale się nim nie chwali i już chyba nawet sami posłowie KO go nie pamiętają.