Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Bogdan Dobosz,
01.10.2019 19:12

O zmarłych nie mówi się źle, a czas goi rany

Jacques Chirac był 22. prezydentem Republiki Francuskiej. Po jego śmierci sondaż Odoxa przyniósł zaskakujące wyniki. Chirac zebrał 79 proc. dobrych opinii, a za polityka sympatycznego uważa go 90 proc. Czas zmienia pamięć i ocenę wielu sytuacji, a poza tym następcy Chiraca to już inna i chyba słabsza liga.

Francuzi z jego dwu kadencji najlepiej pamiętają sprzeciw wobec wojny w Iraku w 2003 r., który wymienia 63 proc. respondentów (Polacy zresztą ten fakt też pamiętają dość dobrze). Pamięta się jeszcze pokonanie przez Chiraca w II turze wyborów w 2002 r. Jean-Marie Le Pena (30 proc.), a 37 proc. kojarzy jego rządy ze zniesieniem obowiązkowej służby wojskowej i uzawodowieniem armii.

Jacques Chirac od wielu lat był nieobecny na scenie politycznej z powodu alzheimera. Choroba uratowała go przed odpowiedzialnością karną za aferę fikcyjnych etatów w merostwie Paryża. To się już pamięta mniej, a uroczystości żałobne na pl. Inwalidów w Paryżu przyciągnęły tłumy.

Przedwojenny materiał i kompleks Mitteranda

Chirac to ostatni z prezydentów, który urodził się jeszcze przed wojną. Przyszedł na świat 29 listopada 1932 r. w piątej dzielnicy Paryża. Ukończył prestiżową ENA, kuźnię kadr politycznych, i pomimo socjalistycznych ciągot wybrał karierę po stronie centroprawicy (UPR, RPR, UMP). Najwyższy urząd w państwie sprawował przez dwie kadencje, w latach 1995–2007. W pierwszych wyborach pokonał socjalistę Lionela Jospina, w drugich, kiedy dawano mu nikłe szanse reelekcji (zwolennicy poszli do Édouarda Balladura), doprowadził do dogrywki z Jean-Marie Le Penem i tę potyczkę wygrać już musiał. Dwukrotnie był też premierem (1974–1976 i 1986–1988), a w latach 1977–1995 merem Paryża, co traktował jako poczekalnię przed prezydenturą. Wcześniej jednak musiał uznać wyższość François Mitteranda.

Do historii przeszedł jego wyborczy pojedynek telewizyjny z socjalistycznym prezydentem, który w debacie nazywał go premierem. Wyprowadzony z równowagi Chirac poprosił rywala, by przestał, bo jako kandydaci są przecież równi. Niezrażony Mitterand odpowiedział… „oczywiście, panie premierze”. Według wielu ta fraza pozwoliła mu Chiraca pokonać.

Od współpracy z Pompidou do prezydentury

Do polityki Chirac wszedł dzięki Georges’owi Pompidou. Powoli pokonywał wszystkie szczeble kariery. Został deputowanym, sekretarzem stanu do spraw społecznych i gospodarki, ministrem spraw wewnętrznych i ministrem rolnictwa, co przyniosło mu dużą popularność. Po śmierci Pompidou poparł Valérego Giscarda d’Estaing. Został wtedy premierem, a po ustąpieniu stworzył RPR i z suksesem kandydował na wieloletniego mera Paryża. François Mitterrand pokonał go w wyborach prezydenckich w 1981 r. i w 1988 r. Jednak do trzech razy sztuka i w 1995 r. Chirac został wreszcie szefem państwa.

Dwunastoletnia prezydentura nie należała do łatwych. Duża część jego rządów była czasem w koabitacji, kiedy musiał się dzielić władzą z większością lewicową i premierami z Partii Socjalistycznej. Jego dokonania gospodarcze były dość mierne. Wysokie bezrobocie utrzymywało się od lat 70. W 1995 r. stopa bezrobocia zbliżyła się do 10 proc. Bitwa o pracę, która była hasłem jego kampanii wyborczej, nigdy nie została wygrana.

Nie udały się też reformy. Reforma specjalnych programów emerytalnych wyprowadziła na ulice 2 mln ludzi. Chirac potrafił jednak wycofać się z tego niepopularnego pomysłu. Nie spełnił też obietnic obniżenia podatków o 30 proc. i zmniejszenia zadłużenia PKB. Zadłużenie wzrosło za jego kadencji o 10 proc., a gospodarka znalazła się w stagnacji. Za kadencji Chiraca nastąpiło odejście od franka i przyjęcie euro, a przyjęcie kryteriów konwergencji skutecznie zahamowało wzrost gospodarczy. Były też wyższe podatki, wzrost VAT o 2 proc., podniesienie podatku od przedsiębiorstw z 33 do 37 proc. czy podatku od dużych fortun (ISF) o 10 proc.

Ustawa o zatrudnieniu młodych ludzi wyprowadziła na ulice 3 mln ludzi; co miało ograniczyć 25-proc. bezrobocie w tej grupie (CPE). Chodziło o umowy o pracę, które pracodawca mógłby dowolnie zerwać, by nie bać się zatrudniania nowych pracowników. Ustawę uchwalono, ale po fali protestów Chirac natychmiast sam poprosił rząd o jej zmianę.

Porażką było też referendum w sprawie konstytucji europejskiej z 2005 r. 55 proc. Francuzów powiedziało ściślejszej integracji europejskiej „nie”. Był to niemal frexit na długo przed angielskim brexitem.

Już po zakończeniu prezydentury za Chirakiem latami ciągnęła się afera fikcyjnego zatrudniania w paryskim merostwie działaczy partii. Zapadł nawet wyrok dwóch lat więzienia, ale ciągu dalszego nie było ze względu na postępującą chorobę byłego już prezydenta.

Życiorys, w którym każdy coś znajdzie dla siebie

Pomimo bardzo średniego bilansu rządów śmierć Jacques’a Chiraca wywołała falę hołdów od lewicy po prawicę. Nie można tego tłumaczyć tylko tym, że o zmarłych nie mówi się źle. Znany historyk Jean Sevillia wskazuje na kilka elementów dobrych opinii. Zaważyła tu jego zdaniem długowieczność polityczna Chiraca, który pełnił wiele funkcji ministerialnych i zahaczał jeszcze o czasy de Gaulle’a. To praktycznie pół wieku francuskiego życia politycznego. Chirac był też politykiem konsensusu, co także jest postrzegane pozytywnie. Przyjaźnił się nawet z politykami lewicy. Był wreszcie polityczną bestią, która polityką żyła i ją rozumiała.

Wiele wspomnień i pochwał dla Chiraca jest niewątpliwie bardzo szczerych. Palestyńczycy pamiętają mu np., że w 1996 r. podczas wizyty w Jerozolimie potrafił się przeciwstawić zbyt nachalnej ingerencji policji i wojska w jego spotkania z Palestyńczykami i zagroził, że wróci do samolot”. Dobre wspomnienia mają Libańczycy i Marokańczycy. Żydzi, choć nie zapomnieli np. jego kontaktów z Arafatem, chwalą go za uznanie odpowiedzialności Francji w Holokauście, co podkreślił prezydent Izraela Reuven Rivlin.

Władimir Putin nazwał Chiraca mądrym i wizjonerskim człowiekiem, nowoczesnym przywódcą, którego bardzo podziwiał, prawdziwego intelektualistę, nauczyciela, po-ważnego i interesującego człowieka. Chirac w rzeczywistości ulegał typowej dla wielu Francuzów rusofili, pajacował ze swoją znajomością języka rosyjskiego czy literatury rosyjskiej.

Człowiek Maastricht

Na scenie wewnętrznej politycy wyciągają ze spuścizny zmarłego prezydenta to, co im pasuje. Macron przypomina np. jego zaangażowanie w ekologię i słowa: „nasz dom płonie, a my patrzymy gdzie indziej”, wygłoszone w 2002 r. w RPA na szczycie o Ziemi. W specjalnym wystąpieniu telewizyjnym i radiowym obecny prezydent mówił: „My, Francuzi, tracimy męża stanu, którego kochamy tak bardzo, jak on nas”. Chwalił przywódcę, który reprezentował naród w jego różnorodności i złożoności, który stale czuwał nad jednością i ­spójnością, dzielnie chronił Francuzów przed skrajnościami i nienawiścią. Przypomniał też wspólną walkę przeciw Frontowi Narodowemu. Macron pochwalił również wielkie czyny na scenie międzynarodowej i dyplomatycznej, począwszy od jego odmowy w 2003 r. przyłączenia się do Stanów Zjednoczonych w inwazji na Irak bez mandatu ONZ. Miało to uczynić Francję niezależnym i dumnym narodem, zdolnym zaprotestować przeciwko nieuzasadnionej interwencji wojskowej. Obecny prezydent chwalił też chiracowską wizję Europy i przywiązanie do przyjaźni francusko-niemieckiej i właśnie działania na rzecz klimatu.

O komentarz dotyczący oceny Chiraca poproszono także założyciela Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pena, jego długoletniego adwersarza. Odpowiedział jednym zdaniem: „Po śmierci nawet były przeciwnik ma prawo do szacunku”. W wydawanych drukiem drugim tomie wspomnień Le Pen zawarł jednak dość krytyczną ocenę zmarłego prezydenta. Nazwał go człowiekiem z Maastricht i krytykował go za stworzenie słynnego kordonu sanitarnego wokół FN (wspólny front lewicy i centroprawicy przeciw narodowcom jako partii antysystemowej).

Chirac a sprawa polska

Na koniec pozostaje jeszcze obowiązkowy temat – Chirac a Polska. Trudno temu przywódcy zapomnieć znane słowa o Polakach, którzy stracili okazję, by siedzieć cicho w odniesieniu do poparcia udzielonego przez Warszawę Stanom Zjednoczonym w 2003 r. Francuski prezydent prowadził wtedy na spółkę z kanclerzem Gerhardem Schroederem prorosyjską politykę. Tym poczuciem wyższości i paternalizmu zaraził się dziś i Macron. Chiraca warto jednak zapamiętać także jako polityka, który będąc merem Paryża, po ogłoszeniu stanu wojennego w Polsce, zorganizował bardzo szeroką akcję pomocy emigrantom z naszego kraju.

Epoka Chiraca to już historia, ale niektóre jej echa powracają. We Francji grzechy już mu wybaczono. Ogłoszono nawet dzień żałoby narodowej, podobnie jak po śmierci prezydentów de Gaulle’a w 1970 r., Pompidou w 1974 r. i Mitterranda w 1996 r. W dodatku Francuzi pamiętają, że po erze Chiraca lepiej nigdy już raczej nie bywało…