W środę rano Platforma Obywatelska przedstawiła swoich kandydatów do parlamentu. Oczywiście można drobiazgowo analizować listy, nazwiska i pozycje. Ot, kto chodził, chodził i sobie nie wychodził (jak pewna młoda pani żądna sławy, która nagrywała coraz dziwniejsze filmiki i, cóż, nie pykło), kto załatwił sobie miejsce wbrew lokalnym działaczom (jak pani, która odeszła z Nowej Lewicy, gdy zorientowała się, że nie dostanie jedynki, czyli jedynego miejsca biorącego w swym okręgu), a także kto padł ofiarą starej niechęci Tuska do Schetyny i spadł gdzieś do czyśćca miejsc dalszych i nie zawsze rokujących. Są nazwiska nowe, choć niekoniecznie niespodzianki, jak przechodzeni celebryci i polityczne spady, jednak wszystko przykrył Michał Kołodziejczak.
Lider Agrounii zapewnił wszystkim mnóstwo frajdy, ot, starczyło przypomnieć sobie co jeszcze niedawno mówił o Tusku i opozycji. Albo jak Tomasz Piątek demaskował jego rosyjskie powiązania (nie to, że jeden raz nie napisał czegoś wiarygodnego, tylko, że teraz to niedobrze przypominać fanom Piątka). Wreszcie, jak to Michał Wypij, młody poseł z Olsztyna wybrany z list PiS odchodził z Porozumienia w proteście przeciw współpracy Magdaleny Sroki z Michałem Kołodziejczakiem, a teraz spotka się z nim na liście. Tyle, że Wypij, też wpisany ponoć wbrew lokalnym działaczom cieszyć musi się siódemką a już mały krzykacz z Agrounii dostał jedynkę.
To nie koniec tych śmichów chichów z poważnych ludzi. Tylko w tej kampanii wyborczej Kołodziejczak deklarował już współpracę z Porozumieniem, PSL, samorządowcami z ruchu Marka Materka, a już całkiem niedawno dał miejsca na swoich listach rozmaitym Słowianom, kamratom i narodowcom. Tyle, że listy te nie powstaną. Są za to stare zdjęcia z Robertem Bąkiewiczem, lecz i z Mają Staśko, i z Marianną Schreiber, a także ze Stanisławem Żołtkiem. Nasz bohater miotał się od lewej do prawej i z powrotem, i tylko zawsze go przy tym znosiło mocno na wschód.
Dziś kochać muszą go (i naprawdę kochają) sympatycy Platformy, dziennikarze nie wiedzą jednak, czy to na pewno genialne posunięcie, Jacek Żakowski jara się niczym opona na blokadzie, ale już oko.press jest sceptyczne. Jednak niezależnie od tego, co i kto stoi za Kołodziejczakiem, myślę, że to facet niezdolny do żadnej dłuższej współpracy z kimkolwiek.
Donald Tusk, który zadziwił nas w środę, sam też się jeszcze nieraz zdziwi. Parafrazując niedawne słowa lidera PO o Andrzeju Dudzie, zobaczycie, jak panu przewodniczącemu rura zmięknie, kiedy się okaże, że jego rolnik to dalej ten sam awanturnik z Agrounii, tylko teraz te wszystkie teksty o Unii, Rosji, Ukraińcach i Łukaszence idą już na jego konto w kampanii wyborczej.