Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

III RP nagle zakochana w Mentzenie

W ciągu jednej doby wielu komentatorów, niczym zgrana orkiestra, zaatakowało Karola Nawrockiego i wyraziło podziw dla Sławomira Mentzena. Nie byłoby to może nic dziwnego, bo autorzy komentowali rozmaite sondaże przedwyborcze, gdyby nie fakt, że redakcje przez lata biły na alarm przed „faszystami” z Konfederacji.

Salon straszący partią Bosaka i Mentzena jako potencjalnymi sojusznikami Prawa i Sprawiedliwości zaczął postrzegać kandydata wolnorynkowców jako nieoczekiwaną nadzieję. Tę zagwozdkę łatwo wytłumaczyć. Portal Onet szczególnie zainteresował się Mentzenem. Konsekwentnie wróżący klęskę prawicy prof. Rafał Chwedoruk opowiada: „Od czasu startu Magdaleny Ogórek w wyborach prezydenckich jako kandydatki SLD wystawienie Nawrockiego jest chyba największą tajemnicą polskiej polityki” – straszy politolog. Nie jest żadną tajemnicą, dlaczego Leszek Miller postawił wówczas na tamtą kandydatkę – nie chciał poważnym rywalem zaszkodzić środowisku politycznemu Donalda Tuska i starającemu się o reelekcję Bronisławowi Komorowskiemu. W Karolu Nawrockim Prawo i Sprawiedliwość widzi jedynie scenariusz do zwycięstwa. 

Tak jak jednak profesor Chwedoruk już dawno zaangażował się po jednej stronie sporu politycznego, tak i senator Michał Kamiński jako mainstream koalicji Donalda Tuska przekonuje na swoim kanale, że od Karola Nawrockiego lepszy jest już Sławomir Mentzen. W innym miejscu na YouTubie – u braci Sekielskich, znanych z „Newsweeka” i zmanipulowanego antykościelnego filmu „Tylko nie mów nikomu” – także powtarza się ten sam przekaz. Dziennikarka Karolina Opolska przeprowadza wywiad z doktor Anną Materską-Sosnowską, w którym opowiadają o Nawrockim jako kandydacie PiS „na ostatnią chwilę”, co też zwyczajnie jest nieprawdą, bo prezes Jarosław Kaczyński prezesa IPN jako potencjalnego lidera politycznego i państwowego widział już od wielu miesięcy. W tej samej rozmowie to Sławomir Mentzen jawi się jako zaskakująco dobry kandydat. Dopowiadając jednak, że redaktor Opolska pracuje dla nielegalnej TVP, zaś doktor Materska-Sosnowska jest aktywistką Fundacji Batorego, potwierdza się po prostu zasadnicza teza niniejszego tekstu: głównym nurtem płynie przekaz o wypromowaniu lidera Konfederacji, by zatrzymać obywatelskiego kandydata na prezydenta. Do chóru rezonatorów tego przekonania dołączył nawet Kanał Zero Krzysztofa Stanowskiego, słowami komentatora Igora Zalewskiego przekonując: „Wydaje się, że wyborcy PiS po prostu nie kupili Nawrockiego”. 

Zapomnieli o własnych ostrzeżeniach

Cała ta próba podmiany pomija jednak wieloletnią narrację liberałów o złowrogości Sławomira Mentzena. Stacja TVN24 zrealizowała reportaż o tym polityku („Świat według Mentzena”), konkludując, że „to, co proponuje Sławomir Mentzen, może doprowadzić Polskę do upadku”. Od lat przywołuje się w tamtych mediach tzw. piątkę Mentzena jako przestrogę: „Nie chcemy Żydów, gejów, aborcji, podatków i UE”. Szeroko cytowany był też książkowy reportaż Marcina Kąckiego: „Chłopcy idą po Polskę”, wskazujący na okładce na infantylizm tej partii oraz sugerujący jej nazistowskie powiązania. Pamiętajmy też, że oprócz ośmiu gwiazdek spod znaku „j… PiS” dopisywano często „i Konfederację”. Jako że tę partię postrzega się jako „bardziej prawicową” niż formację Jarosława Kaczyńskiego, to ostrzegano przed nią w tonie jak najbardziej alarmistycznym. Mentzen był więc wyśmiewany jako niebezpieczny z jednej strony, nierealistyczny z drugiej albo po prostu śmieszny. I teraz nagle z uznaniem patrzy się na jego marsz wyborczy.

Dlaczego pompują Mentzena?

Kto wierzy w szczerość tego uznania, zapewne zamyka oczy na proste mechanizmy polityczne. Skoro bowiem chwalą Mentzena – to znaczy, że mają go za przeciwnika łatwiejszego do pokonania. W kampanii parlamentarnej z 2023 r. w debatach politycznych lidera Konfederacji upokarzał nawet niezbyt lotny i niewypadający dobrze w merytorycznych dyskusjach Ryszard Petru. Założyciel Nowoczesnej potrafił pojechać na wiec wyborczy Mentzena i w tłumie sympatyków Konfederacji wyzwać go na pojedynek oraz uzyskać aprobatę – nie swoich przecież – wyborców. Sam Mentzen był w tamtym okresie zaczepiany przez internetowych blogerów i słabo wypadał w odpowiedziach na ich konkretne pytania.  O ile więc Mentzen jest politycznym królem TikToka zgodnie z tradycją korwinizmu pociągającego za sobą młode pokolenie, o tyle w starciu jeden na jeden mógłby zostać pogrążony przez polityczno-medialny taran III RP. Podobnie więc jak w 2023 r. sondaże pokazują, jak mocno atakuje się Prawo i Sprawiedliwość od prawej strony, a ostatecznie wynik Konfederacji jest słabszy, niż prognozują polityczne salony. W sondażach przedwyborczych jesienią 2023 r. Konfederacja miewała po 12 proc. poparcia, w rzeczywistości ledwo przekroczyła 7 proc. Dziś kilkunastoprocentowe wyniki Mentzena wyglądają podobnie jak dwucyfrowe prognozy przed wyborami 15 października. I mają podobne zadanie.

Antysystem jako część systemu

Rola Konfederacji na polskiej scenie politycznej pozostaje dwuznaczna od samego początku. Z jednej strony jawiący się jako antysystemowi politycy Konfederacji na końcu bardzo często okazują się iść systemowi III RP na ratunek. W wyborach prezydenckich 2020 r. połowa wyborców Krzysztofa Bosaka zagłosowała na Rafała Trzaskowskiego, co dość śmiesznie wygląda wobec przekonania antysystemowców o „wywracaniu stolika”. Im bardziej antysystem huczy na establishment, tym bardziej temu establishmentowi pomaga. Nawet tak radykalny Grzegorz Braun w ostatecznym efekcie swoich zadym pomaga tym, przeciwko którym zadymy są rzekomo skierowane. Słynna akcja Brauna z gaśnicą podczas zapalania świec chanukowych pojawiła się wówczas, gdy w Niemczech dochodziło do antysemickich wystąpień, które Berlin pragnął zagłuszyć jakimś skandalem u sąsiadów. Inna słynna akcja Brauna – z maja 2023 r. – w której przerwał on wykład profesora Jana Grabowskiego w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie, de facto temu badaczowi fałszującemu historię Holokaustu bardzo pomogła. Poseł co prawda zakłócił wystąpienie badacza, ale dzięki temu mogło ono się odbyć w drugim pomieszczeniu, do którego nie wpuszczono już historyków mających zadać Grabowskiemu trudne i niewygodne pytania o jego zakłamywanie źródeł historycznych. 

Sam Mentzen zaś jest uczniem i następcą Janusza Korwin-Mikkego, który od dekad występuje jako antysystemowiec w warstwie słownej, a de facto utopił niejeden prawicowy projekt polityczny – dość tu wspomnieć o lustracji z 1992 r. Obecny kandydat Konfederacji na prezydenta nie prezentuje na szczęście ani wszystkich poglądów, ani wszystkich cech Korwina, ale jego rola w układzie zakulisowych sił politycznych wydaje się podobna. 

Nie jest bowiem żadnym szczególnym zaskoczeniem, że każdy system monowładzy sam sobie stwarza „opozycję”, którą de facto steruje, ale może za jej pomocą kanalizować niezadowolenie społeczne. W orwellowskim świecie „1984” był to Emmanuel Goldstein, wróg partii, de facto przez partię wymyślony, w III RP zaś potrzebna była groteskowo-radykalna, ale i bezzębna prawica. Otoczenie Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna wypełniło te postulaty w 100 proc., a dziś i Mentzen może skończyć w takiej roli.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jakub Maciejewski