Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Chłop-fantasta i literackie laury

Mieliśmy już w historii naszego kraju socjologów, którzy zajęli się fantastyką społeczno-naukową (jak Edward Wnuk-Lipiński, czy w swoim „Pokoju” wpisujący się trochę w ten nurt nasz dawny felietonista Piotr Wielgucki). Mieliśmy też autorów s-f, którzy mniej lub bardziej dali się wchłonąć pisaniu o polityce (przede wszystkim Rafał Ziemkiewicz, też przecież w swoim czasie piszący dla „Gazety Polskiej”). W drugą stronę też to działa, bo politycy często puszczają wodze fantazji, kreśląc wizje przyszłości lub wymyślając wciąż nowe historie alternatywne. Nawet, jak Lech Wałęsa, swojego własnego życiorysu. W ten ostatni nurt próbuje wpisać się szef Agrounii Michał Kołodziejczak, zabierając się do tego jednak w dość obrzydliwy sposób.

Ten były radny PiS, który dziś chciałby przedstawiać się jako lider poważnego buntu chłopskiego, ale częściej odbierany jest przez wielu komentatorów, mających na poparcie tej tezy liczne cytaty z wypowiedzi działacza, po prostu jako prorosyjski szkodnik, wchodzi obecnie we flirt z opozycja parlamentarną. Przez chwilę krążyły w obiegu dość absurdalne informacje, że Agrounia ma wejść w jakiś alians z Porozumieniem (były to jeszcze czasy Jarosława Gowina), dziś natomiast wymienia sobie komplementy z PSL.

Wcześniej Kołodziejczakowi zdarzała się ponoć ostra krytyka ludowców, ale było to dawno, więc tak jakby i nieprawda. Kreujący się na przedstawiciela i głos rolniczej nędzy i upadku jeździ cały czas przyzwoitym autem, stać go też na wyrzucenie telewizora za 5 tysięcy przez okno. Stać go wreszcie na opowiedzenie „Rzeczpospolitej” o tym, jak to leżący na łożu śmierci Kornel Morawiecki miał zwierzać się właśnie jemu, obcemu przecież człowiekowi, z tego, że nie rozumie, co robi jego syn – premier i że tych działań nie popiera. Ojcowie są różni, synowie są różni i ich relacje też bywają różne, niemniej brzmi to jak historia, która nigdy się nie wydarzyła.

Trochę przypomina to liczne opowieści, w których ojciec braci Kaczyńskich miał przed nimi samymi ostrzegać, tak uwielbiane przez wyborców i trolli opozycji. Od Kornela Morawieckiego nie dowiemy się już, jak było. Cóż, jestem pewien, że nie dowiemy się tego również od Michała Kołodziejczaka, choć pewnie niejedno jeszcze od niego usłyszymy. Kto wie, może spotykał się jeszcze z innymi nieżyjącymi osobami, a każda mówiła mu akurat to, co będzie mu w biezące4j politycznej rozgrywce na rękę.
Nie wiem, czy będzie z tego miejsce w parlamencie, choć już gdzieś na listach PSL – być może. Jeśli jednak opowieść będzie odpowiednio długa, a stylizacja na ubogiego chłopa z Podlasia odpowiednio konsekwentna, w zasięgu może być nagroda im. Zajdla, a może nawet Nike.

 



Źródło: niezalezna.pl,

Krzysztof Karnkowski