Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Ewa Polak-Pałkiewicz
11.12.2023 22:18

Ballada za trzy grosze o raju utraconym, czyli nabici w wiatrak

Ile to już razy próbowano wcisnąć nam coś starego i lekko cuchnącego w zupełnie nowym opakowaniu! Metoda stara jak świat. Bo i pokusa odwieczna: zrobić coś z niczego. Wzbogacić się, nie mając grosza. Zagwarantować sobie raj na ziemi.

Ludzie wciąż zachłannie pragną szczęścia bez wysiłku. Darmowego biletu I klasy, wygranej na loterii. Bezpieczeństwa całkowitego. Dlatego oszuści wszystkich epok zawsze mogli spać spokojnie. Idealną przykrywką dla sztuki wyrafinowanego oszustwa jest dziś ekologia. Ale dzisiejsze wiatraki, czyli związana z nimi sejmowa afera w naszym kraju, są symbolem nie tylko ogranego chwytu kanciarzy. Symbolizują oszustwo grubsze i większe. Jest nim tzw. projekt europejski. Rzekoma wspólnota państw – dla dobra wszystkich i każdego z osobna. 

Parada oszustów

Jeszcze słyszy się czasem wzniosłe słowa o „ojcach założycielach” i „chrześcijańskich korzeniach” UE. Plan miał być dobry, założenia szczytne, tylko… „Rozumiecie, towarzysze, my tu na górze robimy wszystko, ale... Doły nawaliły!”.

Wraz z próbami wciskania Polakom rdzewiejącego sprzętu do pozyskiwania „zdrowej, zielonej energii” – co, zważywszy setki tysięcy ton zużytych turbin, które wkrótce pokryją ziemię, brzmi jak kpina – w pył rozsypuje się na oczach Polaków mit o rzekomej wspólnocie równych, tak samo w prawach, jak i obowiązkach, państw europejskich. O solidarnej Europie ojczyzn. 

„Od samego początku cechowała nas naiwność w stosunku do Unii i tylko niewielu zdawało sobie sprawę z zagrożeń” – stwierdza prof. Ryszard Legutko. Tak naprawdę na co liczyliśmy? Wiedząc, że najsilniejsze państwa kontynentu dawno już wyszły z okresu szlachetnego altruizmu, a w XVIII i XIX w. utraciły de facto prawo do nazywania się chrześcijańskimi.

Bo czym były zbrodnie rewolucji francuskiej wobec duchowieństwa, króla i jego otoczenia, mieszkańców Wandei, a sto lat później upaństwowienie własności Kościoła przez władze III Republiki – szykany wobec katolików, likwidacja szkół katolickich? Czym był józefinizm w Austrii pod koniec XVIII w.? Wypędzanie zakonników z klasztorów, zabieranie kościołów. Zniknęło wtedy z państwa Habsburgów siedemset klasztorów kontemplacyjnych, parafie rujnowano karami nakładanymi na proboszczów za odprawianie mszy w święta, które zniosło państwo. By pogłębiać zależność Kościoła od władzy świeckiej, rozbudowano sieć tajnych agentów, kwitły donosicielstwo i prowokacje. Po rozbiorze Polski zaś „katolicka Austria” fundowała nagrody pieniężne i wydawała specjalne kwity polskim chłopom za mordowanie swoich panów (1846 r.).

Czym były Kulturkampf Bismarcka i późniejsza walka reżimu Hitlera z katolicyzmem? Katowanie i mordowanie w obozach księży i biskupów, zastraszanie katolików? Czym był wreszcie atak na papiestwo we Włoszech w 1848 r., zmuszenie Piusa IX do opuszczenia Watykanu, odebranie własności Państwu Kościelnemu? Czym była krwawa rewolucja połączona z masakrą duchowieństwa w Hiszpanii 1936 r., a wcześniej pełne okrucieństwa prześladowania Kościoła w Portugalii? Te „przemiany demokratyczne”, które przyniosły Europie oświecenie, były brutalną rozprawą z wiarą katolicką na kontynencie, który wzniósł christianitas.

Czym były wreszcie rozbiory Polski, za milczącą zgodą Europy? Pozostawienie naszego kraju w osamotnieniu podczas nawałnicy bolszewickiej, a podczas II wojny zdrada sojuszników i przyzwolenie na IV rozbiór? I udawanie do dziś, że „nie wie się”, czym była okupacja niemiecka i sowiecka w Polsce. Czy „chrześcijańska Europa” się kiedykolwiek z tego rozliczyła?

Do czego zatem odwoływali się ojcowie założyciele Unii Europejskiej? Na jakim fundamencie chcieli ją zbudować? Stąd tyle założycielskiego mętniactwa. De facto były to zaklęcia obliczone na krótką pamięć społeczeństw. O jakim braterstwie w tym projekcie mogła być mowa? Jeśli nie mamy ojca, nie jesteśmy braćmi. A w żadnym z dokumentów fundatorów UE imienia Boga się nie przywołuje. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Unia powstała jako powtórka biblijnego Molocha. Hasłem jej twórców było: wygrywają najsilniejsi i najsprytniejsi, słabi muszą się podporządkować. Wykorzystano wyidealizowane wyobrażenia, że „po okropnościach II wojny” przywódcom największych państw europejskich muszą przyświecać tylko najszlachetniejsze idee. Wszak miłują oni pokój i współpracę dla dobra ludzkości. 

Wiatrak, ten zmurszały symbol niemieckiej UE

O realnej wartości pewnych przedsięwzięć najlepiej świadczą końcowe etapy ich istnienia. Unia Europejska rozpada się dziś – a w każdym razie pokazuje kompletny brak spoiwa dla realizacji deklarowanych niegdyś celów, poza chytrością i pazernością trzęsących nią Niemiec i Francji – w sposób wyjątkowo odrażający. Znakiem tego rozpadu jest totalna korupcja, rozdęta do monstrualnych rozmiarów, iście bizantyńska biurokracja, urąganie prawu, szydzenie ze sprawiedliwości, walka z rodziną i religią katolicką, szerzenie lewackiej ideologii, wreszcie chęć zlikwidowania państw narodowych, by Moloch, zasilany ciemnoskórą siłą roboczą, mógł już w całej swej krasie okazać się jako ponadpaństwowa potęga, mocarstwo, które skutecznie wessało słabszych. Rzeczywista antyunia, antypaństwo. 

Wszystko to pokazuje, że fundament międzynarodowych projektów zjednoczenia, zwany szumnie „prawami człowieka”, jest czymś wiechciowatym i parcianym. Pozwolił stworzyć wielki międzynarodowy dom wariatów, gdzie oszustwo jest nagradzane, kłamstwo uchodzi za prawdę. Wiele było krajów, wielu wybitnych przywódców, którzy dali się na to nabrać. Obecne rozpaczliwe wysiłki władz Ukrainy, by wcisnąć się jeszcze do tego raju, czynią los tego kraju jeszcze bardziej dramatycznym.

Powstanie przeciw europejskiemu nieładowi z centralą w Brukseli ma miejsce w Polsce. Symbolizują je kolejne wybory wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość, poprzedzone ogromną mobilizacją sił patriotycznych. Trwa w naszym kraju opór wobec kłamstwa.

Stłumić go próbują wszyscy, którzy usiłują zdezawuować i skompromitować rządzących z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, strasząc trybunałami i wyrokami. Działa system wynaleziony w Rosji, udoskonalony w Niemczech, nastawiony na zohydzanie suwerennych przywódców, nonkonformistycznych polityków, którzy nie zamierzają wpadać w sidła Moskwy ani Brukseli i którzy otwarcie przyznają się do wiary w Boga. Zgrzytać zaczynają ukryte sprężyny zawiści. Odbudowują się XVIII- i XIX-wieczne fobie. Misterna konstrukcja demagogii używanej przeciw Prawu i Sprawiedliwości napotyka na podatny grunt u osób sfrustrowanych, z manią wielkości, albo patologicznie tchórzliwych, szukających alibi dla swoich bierności i wygodnictwa, czy też chroniących swoje nie najczystsze interesy. 

Polska zachowała się jak trzeba

Nie mamy najmniejszego powodu, by przyznawać się do błędu politycznego w sprawie pomocy dla Ukrainy. Przeciwnie. Zrobiliśmy to, czego nie uczyniłoby żadne państwo o innej niż nasza historii. To nie były daremne wysiłki, wyrzucone w błoto pieniądze, niepotrzebne ofiary. Nie mamy się czego wstydzić. To była naturalna postawa państwa katolickiego, ostatniego już dziś być może w Europie, a nie ekipy kunktatorów, bandy spryciarzy gotowych, by na każdej wojnie zarobić. Możemy być dumni z tego, co uczyniła Polska dla Ukrainy.

Cała historia ostatnich stuleci uczy, że dla ochrony naszego bytu i spełnienia zadania, jakie stoi przed polskim państwem, konieczny jest powrót do prawdziwego fundamentu Europy. Nie da się tego uczynić bez pochylenia głowy i zgięcia kolan przed Stwórcą, który jedynie ma prawo do panowania nad narodami i państwami. Przyznania, że człowiek nie jest – i nigdy nie był – samowystarczalny, że państwo, choćby najsilniejsze, nie jest bogiem. Odrzucenia wszystkich rzekomych praw człowieka godzących w prawo naturalne i Dekalog.

Inaczej brnąć będziemy w grząskie bagno, w utopię „wspólnego ładu”, opartego na niemieckiej pysze i szwindlach i na marzeniach marksistów o nowym człowieku. Takim, jakiego chciał Marks razem z Darwinem i Freudem, o jakim marzył Stalin: podobnym do małpy.

Reklama