Wspaniała menedżerka, ostra (czytaj konkretna) babka, która wyzwań się nie boi. Caryca hojną ręką dotująca prawomyślne dla władzy media. Ten wspaniały wizerunek wicepremier Bieńkowskiej runął w jeden wieczór jak domek z kart. I to w trakcie występu u "zaprzyjaźnionego" Kamila Durczoka w TVN. Kolejny raz z butów ministra obecnej ekipy rządzącej wyszła słoma, a „wpadka” okazała się prawdziwym obliczem wypudrowanej władzy.
Komunikat Bieńkowskiej „sorry, taki mamy klimat” wysłany pasażerom państwowych kolei, marznącym w „zaginionych wagonach” to nic nowego. To tylko kolejna odmiana stylu znanego nam od lat.
To tylko kolejna "złota myśl" typu:
„woda na to do siebie, że spływa do Bałtyku” Bronisława Komorowskiego w trakcie powodzi w 2010 r.,
„w Polsce nie ma kultury jedzenia śniadań” Julii Pitery gdy mówiła o głodnych dzieciach w Polsce,
"jest powódź miejska, ja się na tym nie znam" prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz,
"starsi ludzie chodzą do lekarza dla rozrywki" Joanny Muchy
czy
"w szpitalu ludzie rodzą się i umierają" wiceministra zdrowia Sławomira Neumanna o sprawie bliźniąt z Włocławka.
Donald Tusk ze swoimi PR-owcami martwi się, że prawdziwe oblicze jego ekipy ujrzało światło dzienne i tylko Stefan Niesiołowski jest szczęśliwy. Kolejny raz okazało się, że to on - nie wygładzone twarze na plakatach wyborczych - jest prawdziwą Platformą.
Zobaczcie, może jest już u was w domu jego maska.
Źródło: niezalezna.pl
Samuel Pereira