Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Piękne istoty i piękna katastrofa

Jeśli kino umożliwia różnym ideologom posługiwanie się ukrytym przekazem, to autorzy filmu „Piękne istoty” zrobili to z finezją Andrzeja Gołoty. Powiedzieć młodym widzom, że Bóg to mit, wiara to bzdura, a religia opium dla mas, już nie wystarczy. Pro

Jeśli kino umożliwia różnym ideologom posługiwanie się ukrytym przekazem, to autorzy filmu „Piękne istoty” zrobili to z finezją Andrzeja Gołoty. Powiedzieć młodym widzom, że Bóg to mit, wiara to bzdura, a religia opium dla mas, już nie wystarczy. Prostackie i nieskuteczne. Teraz nie atakuje się Boga wprost. Wystarczy pokazać Jego wyznawców jako dewiantów, dziwolągi, skrajnych hipokrytów, ludzi złych, ograniczonych, pełnych kompleksów i sprzeczności.

Społeczność prowincjonalnego amerykańskiego miasteczka, gdzie rozgrywa się filmowa opowieść, to ultrakonserwatywni chrześcijanie. Kościół, szkoła, dom, całe życie podporządkowane jest rygorom religijnym. Istnieje katalog zakazanych książek, a jedyną dopuszczalną rozrywką są patriotyczne inscenizacje.

W tym świecie, w którym młodzi czują się jak w więzieniu, pojawia się obca tajemnicza dziewczyna Lena. Choć otacza ją dziwna aura, a w miasteczku uważają ją za wcielenie szatana, zakochuje się w niej kolega z klasy Ethan Wate. Rychło okazuje się, że mimo mrocznych, czarodziejskich zdolności jest ona sympatyczna, ludzka i wrażliwa.

Schemat zgrany do bólu – odmieniec, ktoś inny, obcy kontra lokalna wstrętna wspólnota.

Perypetie sympatycznej pary wplecione są w historię zmagań z ciążącą na dziewczynie klatwą. Film z każdą kolejną sceną coraz bardziej przypomina głupkowate horrory o rodzinie Adamsów i pewnie nie warto by się nim zajmowć, gdyby nie uporczywa maniera „product placement”.

Autorzy jedną rzecz potraktowali serio. Nie promują określonego produktu czy marki, lecz konsekwentnie przemycają symbole i znaki iluminatów. W filmie pojawiają się odniesienia do praktyk okultystycznych, wizerunki sowy, masońskie piramidy, oko i magiczne księgi.

Jednej rzeczy jednak producent nie przewidział. Na polskim rynku ta ideologiczna perswazja będzie jednak mało skuteczna. Bohatera Ethana Wate, który wśród młodych widzów ma budzić szacunek i sympatię, gra Alden Ehrenreich – aktor bardzo podobny do polskiego ministra od autostrad i kolei Sławomira Nowaka.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jan Pospieszalski