- Właśnie mnie i moim zastępcom odwołano mailem pełnomocnictwa finansowe, jako dyrekcji Biełsatu - poinformowała Agnieszka Romaszewska, dyrektorka telewizji Biełsat. Dodała, że "jeśli pełnomocnictwa nie zostaną w jakiejś formie przywrócone, to Biełsatowi grozi zaprzestanie produkcji w ciągu miesiąca - półtora". Z kolei białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka w październiku 2023 mówił: "Polacy wybrali naprawdę dobrze".
W grudniu 2023 roku doszło do zamachu na media publiczne. Bezprawnie powołani nominaci Sienkiewicza tymczasowo wyłączyli sygnał TVP Info i TVP 3, który później przywrócono. Z kolei kanał TVP World uległ likwidacji. Teraz niepokojące informacje przekazała Agnieszka Romaszewska, dyrektorka stacji Bełsat.
Bełsat to niezależna telewizja, która dla wielu Białorusinów jest jednym z niewielu źródeł rzetelnych informacji. Stacja wchodzi w skład TVP, a za jej finansowanie odpowiada MSZ. Rząd PiS zapewnił Bełsatowi środki na 2024 rok w kwocie 75 mln zł. Dalsze funkcjonowanie Bełsatu stoi jednak pod znakiem zapytania, a wszystko to za sprawą nielegalnie powołanego "likwidatora" TVP.
"Właśnie mnie i moim zastępcom odwołano mailem pełnomocnictwa finansowe, jako dyrekcji Biełsatu. Na razie nie wiem, co to oznacza. We wtorek ma być spotkanie z likwidatorem i mam nadzieję, ze sytuacja się wyjaśni pozytywnie dla tej ważnej polskiej inicjatywy. Jeśli jednak w najbliższym czasie pełnomocnictwa nie zostaną w jakiejś formie przywrócone, to Biełsatowi grozi zaprzestanie produkcji w ciągu miesiąca - półtora - jest to jednostka produkująca w ruchu ciągłym"
Po ogłoszeniu wyników wyborów palamentarnych w 2023 roku, w wyniku których szansę na przejęcie władzy w Polsce uzyskała dotychczasowa opozycja, głos na ten temat zabrał białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka, który oświadczył, że "Polacy utarli nosa PiS-owi".
"Polacy wybrali naprawdę dobrze. Nie spodziewałem się takiego wyniku. Po prostu odmówili grania w tę grę z PiS. Brawa dla Polaków. Dobra robota! Polska nie będzie już taka sama, to mogą nie być nasi ludzie (nowy rząd - red.), Jeszcze nie chcą z nami rozmawiać, ale to już są inni ludzie"