Kołodziejczak jest człowiekiem, który dla mandatu poselskiego, przez swoje kompleksy, przez swoje poczucie małej wartości zrobi wszystko - tak ujawnione dziś w Telewizji Republika "taśmy prawdy" Michała Kołodziejczaka skomentował europoseł PiS Dominik Tarczyński. Z kolei drugi gość Piotra Nisztora poseł Marek Balt z Lewicy stwierdził, że nie można wierzyć w prawdziwość tych taśm, bo mogą być wytworem... sztucznej inteligencji.
Dziennikarze "Gazety Polskiej" – Piotr Nisztor i Jacek Liziniewicz - dotarli do nagrania tego partyjnego spotkania, w którym wzięło udział 18 osób. Podczas trzygodzinnej dyskusji Kołodziejczak opowiadał na nim o kulisach funkcjonowania Agrounii, finansach, polityce, a także zaprzeczał plotkom o swojej współpracy z Donaldem Tuskiem, przekonując, że Agro unia sama stworzy listy wyborcze.
Poniżej przytaczamy ujawnione dziś w Telewizji Republika słowa Kołodziejczaka, które padły w trakcie tego spotkania:
„(…) musimy zrobić wszystko, aby te listy były. Kampanię taką finalną... Wrzesień, październik to będzie tak naprawdę największy finał. Zandberg wszedł z Razem jedną debatą w telewizji. I czy nam się bardziej podoba czy mniej to mogą być takie wybory, że plakat po prostu z z uściśnięciem ręki. I to wcale nie mówię, że ja jestem taki zajebisty i super. Ale macie gościa, który budował tę rozpoznawalność w tym wszystkim. Dużo kosztowało i każdy musi to wykorzystać”
– słyszymy na nagraniu.
Dalej Kołodziejczak mówił:
"Dlatego ja rozpocząłem od tego. Bo ja się zastanawiam. Bo Andrzej może miał rację, że mało konkretów, ale dla mnie moje pierwsze 15 minut jest bardzo konkretne i bardzo proszę żebyście wzięli sobie to do serca. Bo ja się zastanawiam, po jakiego skurczybyka niszczyć u nas w ludzi w organizacji, którzy tak naprawdę bardzo dużo pracują. Niektórzy to robią i nie mają odwagi w trakcie rozmowy powiedzieć: co Ty pierdolisz chłopie? Jaki PSL? Jaki Tusk? No trzy dni temu usłyszałem, że będę od Tuska startował".
Piotr Nisztor zwrócił uwagę w Telewizji Republika, że trzy miesiące od tego nagrania Michał Kołodziejczak i Donald Tusk ogłosili, że lider AGROunii wystartuje z list Koalicji Obywatelskiej.
Jeśli chodzi o wiarygodność, nie możemy go traktować poważnie. Człowiek, który latał za Ursulą von der Leyen w Parlamencie Europejskim jako członek wycieczki zwiedzającej PE i ogłaszający później że załatwił jakieś sprawy dola Polski to jest żenada i powinien mieć przydomek Michał "Żenada" Kołodziejczak
Kołodziejczak jest człowiekiem, który dla mandatu poselskiego, przez swoje kompleksy, przez swoje poczucie małej wartości zrobi wszystko. Okazało się, że poszedł na służbę do Tuska, jest wykonawcą jego poleceń jako wiceminister, po czym pojechał do rolników i mówi: "jestem jednym z was". Chciał być Lepperem a został służącym Donalda Tuska.
- dodał.
Pytany o zdanie na temat wiarygodności Michała Kołodziejczaka w obliczu ujawnionych dziś nagrań poseł Lewicy Marek Balt odparł, że "każdy kilka miesięcy przed wyborami mobilizuje swój elektorat i działaczy do budowania list". Po czym dodał, że nie chce komentować nagrań bo nie wie, czy "ono jest wiarygodne". Stwierdził bowiem że może być ono wytworem sztucznej inteligencji.