Dziennikarz Marcin Torz opisał na portalu X, w jaki sposób proponowano mu stanowisko wiceprezesa klubu Śląsk Wrocław za intratne wynagrodzenie. - Oto historia, jak władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie - napisał. Przywołał słowa, które miały paść ze strony oferentów - "Mamy po swojej stronie już 11 dziennikarzy. Nie będziesz pierwszy".
W ostatnich dniach, wraz ze zmianą prezesa klubu sportowego Śląsk Wrocław, w przestrzeni medialnej pojawiła się informacja, że wiceprezesem klubu miałby zostać znany dziennikarz Marcin Torz, obecnie pracujący dla "Super Expressu".
W środę wieczorem jednak sam dziennikarz odniósł się na portalu X do krążących pogłosek, stwierdzając wprost, że nie będzie wiceprezesem Śląska.
- Oto historia, jak władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie. To wszystko jest niewiarygodne, a wyglądało tak. W sierpniu dostałem od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady wiceprezesa klubu Ekstraklasy za 15 tysięcy miesięcznie. Była absurdalna. Szokująca. Nie mam przecież żadnego doświadczenia w prowadzeniu klubu ani w jakiejkolwiek innej działalności gospodarczej. Zero wiedzy na ten temat. Nic. Bo jestem "tylko" dziennikarzem. Odmówiłem
Stwierdził, że "zastanawiał się, jak dalece władze Wrocławia są w stanie się posunąć", by go "wyeliminować z rynku medialnego". Marcin Torz ujawnił wiele nieprawidłowości związanych z funkcjonowaniem wrocławskiego samorządu.
Torz podkreślił, że "podjął grę", by "eskalując absurdalne żądania, określić do czego zdolni są ci ludzi, byle tylko zamknąć usta dziennikarzowi".
Opisał, że przedstawiono mu kolejną propozycję finansową - już nie 15 tys., a 35 tys. złotych brutto miesięcznie.
- "Chcemy, żebyś był po naszej stronie" - usłyszałem - pisze dziennikarz. Przywołuje też kolejny cytat: "Mamy po swojej stronie już 11 dziennikarzy. Nie będziesz pierwszy".
We wpisie załączył screeny z rozmów z osobą, która proponowała mu stanowisko wiceprezesa.
Game over. Nie będę wiceprezesem Śląska. A oto historia, jak władze Wrocławia próbowały wyeliminować i skorumpować niezależnego dziennikarza, czyli mnie. To wszystko jest niewiarygodne, a wyglądało tak. W sierpniu dostałem od ważnego urzędnika propozycję objęcia posady… pic.twitter.com/uO597enXcg
— Marcin Torz (@MarcinTorz) September 13, 2023
Pod wpisem Torza pojawiły się liczne komentarze.
A to SMS-y od nowego prezesa? To może być najkrótsza kadencja w historii polskiej piłki.
— 🅰️ndrzej Kilijanek (@A_Kilijanek) September 13, 2023
Brawo!!!
— Tomasz Owczarek (@TomOwczarek71) September 13, 2023
Te ostatnie dni przejdą do annałów historii polskiej piłki klubowej i polskiej polityki. A na pewno tej wrocławskiej polityki samorządowej!
Pięknie to rozegrałeś! Ja chylę czoła. Chapeau bas! Co za akcja! Co za kompromitacja Jacka Sutryka i jego ekipy. To powinien… pic.twitter.com/go2iAi26ll
Mocne! Ale widziałem już w piłce i samorządzie tyle syfu, że zaskoczony nie jestem. Natomiast jest jedna pozytywna strona - mianowicie dynamika wyceny posiadania redaktora „po swojej stronie”. Powinno to dać do myślenia kilku naczelnym w Polsce 😎
— Mateusz Magdziarz (@matt_magdziarz) September 13, 2023
Mnie zastanawia jakim mózgiem trzeba być by założyć, że dla dziennikarza dotykających takich afer bardziej wartościowa będzie pozorna posada (przez którą straciłby renomę dziennikarską) niż ujawnienie kolejnej afery... tylko z jego bezpośrednim udziałem
— Adrian Orłów (@AdrianOrlow) September 13, 2023
Marcin Torz w innym wpisie zaznaczył, że "opisana sprawa nie dotyczy pracowników klubu, sztabu czy piłkarzy".
I żeby było jasne: Śląsk Wrocław to mój ukochany klub i zawsze będę mu kibicował. Zawsze. Opisana sprawa nie dotyczy jego pracowników, sztabu czy piłkarzy. W piątek gramy z Puszczą, ma być jazda i 3 punkty!! Hej Śląsk! 🇮🇹
— Marcin Torz (@MarcinTorz) September 13, 2023