Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Media

Grożą Świrskiemu Trybunałem Stanu. "Z całkowitą premedytacją złamali prawo"

- Nie było nawet próby ze strony tej komisji do zastosowania się do zabezpieczenia TK. Nie miałem dostępu do akt. Nie wiedziałem, jakiego rodzaju są tam zarzuty. Ta komisja z całkowitą premedytacją i wiedzą o tym zabezpieczeniu złamała prawo od początku do końca - oświadczył przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji komentując decyzję sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która przyjęła sprawozdanie w sprawie wstępnego wniosku o postawienie go przed Trybunałem Stanu.

Autor: Mateusz Mol

Sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej przyjęła w czwartek sprawozdanie w sprawie wstępnego wniosku o postawienie przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Na posiedzenie plenarne Sejmu wniosek trafi najwcześniej za 21 dni.

Reklama

Przewodniczący KRRiT zorganizował dziś konferencję, podczas której skomentował decyzję sejmowej komisji. Wskazał, iż w jego opinii "mamy tutaj delikt związany z łamaniem prawa, Kodeksu postępowania karnego".

Przypominam, że w ostatnim czasie było kilka doniesień o prowadzeniu postępowań karnych przeciwko prokuratorom, którzy nie przekazywali do sądu jako nadzorcy wniosków strony w sprawach przez nich prowadzonych. Te postępowania karne są prowadzone i nawet nie wiem, czy gdzieś nie pojawił się jakiś wyrok skazujący. Nie rozpoznano wniosku o końcowe zaznajomienie się z aktami. Pan Gawlik, czyli pan przewodniczący, wprost powiedział podczas ostatniego posiedzenia, że na końcowe posiedzenie, które dziś się odbędzie, nie zostanę zaproszony ani ja ani moi pełnomocnicy, ponieważ to mnie nie dotyczy. Ciekawa teoria. Pan Gawlik nie zna Kodeksu postępowania karnego, co wielokrotnie udowodnił swoimi wypowiedziami. Te wszystkie dane do tej pory były tajne. One odtajnią się, gdy akta sprawy zostaną przekazane do Trybunału Stanu w momencie, gdy Sejm postawiłby mnie przed Trybunałem Stanu. Wtedy ta cała procedura, która miała charakter stalinowski, w sensie łamania prawa osoby oskarżonej, także łamania wszelkich procedur mimo ich istnienia i tak dalej. To wszystko zostanie ujawnione. Nie omieszkam tego ujawnić

– oświadczył.

Dodał, iż "podczas postępowania członkowie wykazali się całkowitym brakiem wiedzy prawniczej jeśli chodzi o Kodeks postępowania karnego, minimalną wiedzą na temat prawa medialnego, całkowitym lekceważeniem przepisów prawa dotyczących takiej sytuacji, w jakiej oni się znaleźli".

Zwrócił też uwagę na bardzo istotne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. 

Przede wszystkim sprawa tego nierozpatrywania zażaleń jest dyskwalifikująca całe postępowanie. Jest jeszcze poziom wyżej tej sytuacji. Mianowicie: w grudniu 2023 roku Trybunał Konstytucyjny wydał zabezpieczenie w tej sprawie mówiąc, że dopóki nie będzie orzeczenia ws. zgodności z konstytucją ustawy o Trybunale Stanu, to do tego momentu nie wolno prowadzić sprawy członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Kuriozum polega na tym, że wniosek podpisany przez posłów o postawienie mnie przed Trybunałem Stanu był wnioskiem postawienia przewodniczącego KRRiT, a nie członka KRRiT. Z punktu widzenia procedur karnych to także był wadliwy wniosek, ale nie został przez przewodniczącego odrzucony ani przez marszałka Hołownię. Dopiero potem były uzupełnienia dotyczące merytorycznych słabości tego wniosku. Trybunał Konstytucyjny wydał zabezpieczenie i ta komisja, ani marszałek Hołownia nie zastosowali się do orzeczenia TK, do zabezpieczenia, co jest złamaniem konstytucji. Konstytucja mówi wprost, że orzeczenia TK są nieodwoływalne i nie podlegają żadnej apelacji

– wskazał Świrski.

Przypomniał, iż "nie było nawet próby ze strony tej komisji do zastosowania się do zabezpieczenia TK - mamy kolejne złamanie prawa przez przewodniczącego Gawlika i całą komisję, która głosowała za tym, by nie udostępniać mi akt sprawy w momencie, kiedy tego żądałem na początku tej procedury; to spowodowało, że nie miałem dostępu do akt, nie wiedziałem, jakiego rodzaju są tam zarzuty".

Ta komisja z całkowitą premedytacją i wiedzą o tym zabezpieczeniu złamała prawo od początku do końca. To postępowanie nie miało prawa się toczyć. Z punktu widzenia ścisłego stosowania prawa to postępowanie nie istnieje, jest po prostu nieistniejące w kontekście zabezpieczenia Trybunału Konstytucyjnego

– powiedział.

Szef KRRiT wskazał także, że "tej sprawy by nie było, gdyby nie czynnik polityczny".

Moja niezgoda na siłowe przejęcie mediów publicznych ze złamaniem prawa wywołało rozjuszenie rządzącej grupy, ponieważ ta niezgoda spowodowała de facto klęskę próby przejęcia mediów publicznych, jak to planowali myśląc, że media publiczne załatwią im wygraną w wyborach prezydenckich

– stwierdził.

 

Autor: Mateusz Mol

Źródło: niezalezna.pl
Reklama