Od kilku miesięcy trwała operacja mająca doprowadzić do odwołania ze stanowiska ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. Stały za tym osoby związane z tzw. gangiem fałszywych pracowników służb specjalnych, powołujących się na wpływy w administracji państwowej. „GP” ujawnia kulisy tej operacji. Więcej szczegółów już w środę (17 października) w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Mariusz Kamiński to człowiek cienia. Całkowicie stroni od mediów. Mimo że stanowisko ministra koordynatora służb specjalnych objął blisko trzy lata temu, nie udzielił jeszcze żadnego wywiadu. Od początku był jednak solą w oku dla niektórych grup interesu. Z ustaleń „Gazety Polskiej” wynika, że co najmniej kilka miesięcy temu uruchomiono przeciwko popularnemu „Super Mario” oraz jego współpracownikom operację, która miała doprowadzić do odwołania go ze stanowiska.
Kluczowym jej elementem były próby dyskredytacji Kamińskiego i jego otoczenia przez artykuły w „Gazecie Finansowej”, „Warszawskiej Gazecie” i periodyku „Służby Specjalne”. Z ustaleń „GP” wynika, że te czasopisma są powiązane z tzw. gangiem przebierańców, czyli fałszywych pracowników służb specjalnych powołujących się na wpływy w administracji państwowej i wymiarze sprawiedliwości. Śledztwo w tej sprawie z zawiadomienia służb nadzorowanych przez Kamińskiego od października 2017 r. prowadzi Prokuratura Regionalna w Katowicach. W ramach tej operacji próbowano go też skłócić z premierem Mateuszem Morawieckim.
Tekst ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"