W rozmowie z red. Tomaszem Sakiewiczem, sekretarz stanu w KPRM ds. informatyzacji i pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński mówi o serii cyberataków wymierzonych w polskich polityków. Czy naprawdę jesteśmy bezradni wobec takich działań? Jak się przed nimi chronić?
Istotne są dwie kwestie. Jeżeli chodzi o atak, o którym Pan mówi, to należy podkreślić, że nie zostały wykradzione żadne dokumenty niejawne. Nie były one przechowywane na prywatnej skrzynce. Każdy, kto zna specyfikę pracy z dokumentami niejawnymi, wie, że nie ma możliwości, by tego rodzaju informacje znalazły się w takim obiegu. Drugą kwestią jest wywołanie dezinformacji. To główny cel agresorów. Nie dziwi mnie, że wszystkie tropy wskazują na Wschód... Pan minister w swoim oświadczeniu bardzo słusznie wskazał, że przyczyną ataku było jego wieloletnie zaangażowanie we wspieranie ruchów demokratycznych na terenie państw byłego ZSRS. Należy również odróżnić sferę bezpieczeństwa systemów prywatnych oraz systemów państwowych. Narzędzia zabezpieczające zwykłych internautów są w oczywisty sposób słabsze i to rodzi coraz większy problem w sytuacji, w której jesteśmy coraz bardziej podatni na cyberataki. Natomiast w przypadku systemów państwowych zabezpieczenia są dużo silniejsze, mamy też obowiązującą od kilku lat ustawę o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa. […] Nic nie zastąpi jednak swego rodzaju cyberhigieny, czyli dbania przez każdego o własne bezpieczeństwo oraz o bezpieczeństwo powierzonych mu zasobów w sieci. Dotyczy to zarówno sfery publicznej, jak i prywatnej. Jest wiele materiałów przygotowanych przez jednostki podległe kancelarii premiera, w których opisano zasady bezpieczeństwa w sieci, i zapraszam wszystkich do zapoznania się z nimi. Nawet w najlepszych systemach najsłabszym ogniwem pozostaje człowiek.
- wyjaśnia pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa.
Cieszyński w rozmowie z „Gazetą Polską” przyznał również, że istotną kwestią jest kształcenie kadr dla cyfrowej gospodarki.
Jako cały rząd musimy dopasować system kształcenia do wymagań biznesowych, by zapewnić kadry na odpowiednim poziomie.
- mówi Cieszyński.
Sekretarz stanu w KPRM ds. informatyzacji i pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa zaznaczył, że jego priorytetem jest wspieranie e-usług dla obywateli. m.in. dla przedsiębiorców.
Kolejną kwestią jest kształcenie kadr dla cyfrowej gospodarki. Istnieje duże zapotrzebowanie na ekspertów w tej dziedzinie. Firmy informują, że brakuje około 50 tys. informatyków. Mamy więc lukę, która zresztą moim zdaniem jest znacznie większa.
- ocenił.
Dodał, że rząd musi dopasować system kształcenia do wymagań biznesowych, by zapewnić kadry na odpowiednim poziomie.
Trzecią kwestią jest kontynuacja działań na rzecz podłączenia wszystkich Polaków do szybkiego internetu. Wciąż jedna trzecia obywateli nie ma do niego dostępu. Jest to natomiast szczególnie potrzebne w czasach rozwoju zdalnej pracy i nauki oraz e-medycyny.
- zaznaczył.
Odnosząc się do cyfryzacji służby zdrowia i do kwestii szybkiego wdrożenia m.in. e-skierowań i e-recept zaznaczył, że rząd przede wszystkim postawił na współpracę z dostawcami oprogramowania oraz lekarzami i farmaceutami.
W naszych działaniach istotna była determinacja i strategiczne ujęcie tego tematu przez premiera Morawieckiego, który konsekwentnie stawia na cyfryzację usług publicznych. Dlatego nam się udało. Za rządów Platformy Obywatelskiej na systemy wydano pół miliarda złotych, ale realnie nie wystawiono żadnej e-recepty. Te środki przekazano na zakupy sprzętu i usług, ale w 2015 roku, kiedy te usługi miały działać, okazało się, że ich po prostu nie ma. Nad Polską zawisła groźba zwrotu środków, ale projekt udało się uratować.
- powiedział.
Wywiad w całości dostępny w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”