Niemniej politycy PO i propagandyści z „Wyborczej” i TVN powtarzali to bez zająknienia – dopóki rzecznik PiS Anita Czerwińska nie odczytała publicznie zapisów konstytucji z komentarzem jednego z autorytetów totalnych jasno mówiącego, że liczba głosów nie ma znaczenia. Dzień później w Senacie totalni wymyślili, że gdy skończy się kadencja prezydenta, jego obowiązki pełnić może… marszałek Senatu. To absurdalna teza – konstytucja mówi, w jakich okolicznościach obowiązki prezydenta może pełnić marszałek Sejmu, a jeśli nie może, to dopiero, w tych samych okolicznościach, marszałek Senatu, ale działający na rympał totalni kompletnie się absurdalnością swoich twierdzeń nie przejmują. Widać tu wyraźnie brak poszanowania jakichkolwiek zasad, ale też, co tu kryć – że w Senacie znaleźli się politycy opozycji o bardzo małym rozumku.