Dwa tygodnie temu "Wprost" opisał sprawę molestowania znanej dziennikarki telewizyjnej, przez jej szefa. Tygodnik nie podał jednak ani tożsamości sprawcy, ani ofiary. - Sprawa dotyczy mojego byłego szefa, bardzo popularnej twarzy telewizyjnej, szefa zespołu w jednej ze stacji. W telewizji podlega mu spora grupa dziennikarzy. Moje kłopoty z nim zaczęły się od tego, jak powiedziałam mu „nie” - opowiedziała tygodnikowi „Wprost” jedna z dziennikarek (WIĘCEJ NA TEN TEMAT).
Press.pl informuje, że stacja TVN postanowiła zareagować na krążące spekulacje i powołać specjalną komisję w tej sprawie. - Zgodnie z decyzją zarządu spółki komisja zacznie działać w poniedziałek, wejdą do niej osoby z TVN i spoza firmy, a na zbadanie sprawy ma ona dwa tygodnie. „Do tego czasu TVN nie będzie komentował ani działań komisji, ani spekulacji medialnych” - cytuje wewnętrzny komunikat zarządu TVN serwis Press.

www.press.pl
Prezenterka TVN na Balu Dziennikarzy również odniosła się do tej kwestii. – Jak większość osób wiem o kogo chodzi. Mam nadzieję, że to była sytuacja jednorazowa, która się więcej nie powtórzy - powiedziała Omenaa Mensah. Prezenterka TVN zasugerowała jednocześnie, że bohaterka artykułu Wprost może być też odpowiedzialna za całą sytuację, ponieważ "nie potrafiła postawić wyraźnej granicy".
– Trzeba dać do zrozumienia, że jest się w danym miejscu po to, żeby wykonać jakieś zadanie, pracować, a nie po to, żeby romansować – przekonywała Omenaa Mensah.