– Sprawa dotyczy mojego byłego szefa, bardzo popularnej twarzy telewizyjnej, szefa zespołu w jednej ze stacji. W telewizji podlega mu spora grupa dziennikarzy. Moje kłopoty z nim zaczęły się od tego, jak powiedziałam mu „nie”. Któregoś dnia podszedł do mnie z tekstem: „Widzę, że nie masz majtek pod dżinsami. Jedziemy do mnie?” Rzucił też, niby w żartach: „Oprzesz się, suko, o ścianę, a ja wejdę od tyłu” - opowiedziała tygodnikowi "Wprost" dziennikarka.
Według informacji portalu niezalezna.pl, sprawcą jest jeden z najpopularniejszych prezenterów stacji komercyjnej. Kobieta skarżyła się wcześniejszemu pracodawcy na natarczywego szefa, ale potraktowano ją lekceważąco. Prezenter nadal występuje przed kamerą. Dziennikarka musiała odejść do telewizji publicznej.
"Wiem, że inne dziennikarki miały z nim podobne przejścia. Niektóre robią dziś zaskakujące kariery. W pewnym momencie zrozumiałam, że przy nim kariery nie zrobię" - tak mówi o nim rozmówczyni tygodnika "Wprost".