fot.: GPC
O zagładzie szpitali, o małych pacjentach, którzy „też muszą poczekać”, piszą już nawet gazety dalekie od PiS jak Mgławica Andromedy od Ziemi. O „innowacjach organizacyjnych” w powiatach, likwidacji mniejszych sądów, komend policji i innych oszczędnościach na obywatelach huczy nawet w prasie kontrolowanej przez samorządy. A gdzie się pisze o likwidowanych poradniach zawodowych, nadzorze nad adopcją dzieci, gdzie o tym, że uczniowie bełkoczą, bo nie ma na logopedów, a ośmiolatki już trzeci rok liczą tylko do dziesięciu, bo pani Hall reformuje? Głównie w niszy.
Na tym tle kolejna fala upadków czy przejęć gazet i czasopism, los kilkunastu dziennikarzy, nagroda hieny, program Lisa, krótszy hejnał, alarmy międzynarodowych związków dziennikarzy – wydają się niewartym uwagi drobiazgiem. Ot, burze w szklance wody. To podobno koszt wolnego rynku mediów, a dziennikarze i tak zarabiają za dużo. Każdy podobno może sobie założyć gazetę czy telewizję i pisać tam, co chce!
„Mowa nienawiści” to poręczny pretekst. Skąd się dowiesz, że to nie tylko u ciebie w gminie, kiedy zamkną ostatnią gazetę czy tygodnik?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic