Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Agora cenzuruje artystów

Firma AMS, która jest własnością Agory SA, wydawcy „Gazety Wyborczej”, usunęła z wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej instalację poznańskiej grupy manuFAktura.

Firma AMS, która jest własnością Agory SA, wydawcy „Gazety Wyborczej”, usunęła z wystawy w Muzeum Sztuki Nowoczesnej instalację poznańskiej grupy manuFAktura. Doszło do tego w nocy poprzedzającej jej otwarcie. „Tak działa ta mityczna liberalna wolność” - komentują artyści.

Poznańska grupa manuFAktura związana jest z Federacją Anarchistyczną. Znana jest z billboardów satyrycznie komentujących rzeczywistość - m.in. parodii propagandy sukcesu na Euro 2012 oraz przeróbki herbu Poznania, na której zamiast Piotra i Pawła umieszczeni zostali prezydent miasta Ryszard Grobelny i oligarcha Jan Kulczyk.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej zaprosiło ją do udziału w wystawie „Miasto na sprzedaż: reklama zewnętrzna w przestrzeni publicznej Warszawy od XIX wieku do dziś”. ManuFAktura zaproponowała, że zrobi instalację złożoną z dwóch billboardów. Muzeum je dostarczyło. Były własnością AMS, które zastrzegło, że metalowe ramy muzeum musi zwrócić, natomiast z płaszczyzną artyści mogli zrobić, co zechcą.

Jeden z billboardów ManuFAktura pocięła więc piłą elektryczną, a na drugim umieściła plakat ze słowem „Galeria kłAMStw” z wyróżnionymi literami „AMS”. W dniu otwarcia wystawy manuFAktura dostała list od jej kuratora Tomasza Fudali. Poinformował on o nocnej wizycie przedstawicieli AMS-u, podczas której podjęli oni decyzję „o demontażu i zabraniu z muzeum nośników należących do AMS-u. Pojawiła się też informacja, że kurator firmy wytoczy muzeum proces.

AMS ogłosił, że dzieło jest „pracą prezentującą nieprawdziwe treści obrażające AMS SA”, a także „pomówieniem w rozumieniu kodeksu karnego”. Muzeum oskarżył o „legitymizowanie naruszenia prawa”.

- MSN zapewne nic nie mogło zrobić, kiedy AMS demontował nośniki. Faktem jednak pozostaje, że była to ekspozycja artystyczna, więc wygląda to tak, jakby przyszedł przedstawiciel niemieckiej firmy od pozłacanej ramy i wyniósł „Bitwę pod Grunwaldem”, bo coś mu się nie podoba w interpretacji von Jungingena. Ciekawe, czy dyrektor Muzeum Narodowego też by nie zareagował - mówili „Codziennej” przedstawiciele manuFAktury.

Grupa wydała także oświadczenie w całej sprawie: „Wiele w tym kraju mieliśmy cenzury. Zazwyczaj oskarżana jest o nią prawa strona, »konserwatywna«, a oskarża strona liberalna »otwarta i postępowa«. (...) Kultura liberalna ma swój fetysz - wolność. Na nieszczęście jej interpretacja jest wybiórcza. (…) AMS (...) pokazał, jak działa ta mityczna liberalna wolność. (…) To jak z policją, która rozbija demonstracje, a później mówi, że musiała i demonstranci byli agresywni, a jeden policjant jest ranny”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie