Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Lifestyle

Tego filmu nie ominęły kłopoty z cenzurą. 45 lat temu premierę miał "Wodzirej" Feliksa Falka

45 lat temu, 24 lipca 1977 r., odbyła się premiera "Wodzireja". "Ten film jest dla mnie najbardziej znaczącym ze wszystkich moich filmów, ponieważ to dzięki niemu jestem zapamiętany"- powiedział Feliks Falk, scenarzysta i reżyser "Wodzireja".

Autor:

Głównym bohaterem filmu jest Lutek Danielak (grany przez Jerzego Stuhra) – pracownik wojewódzkiego oddziału "Estrady". Będąc nisko w hierarchii wodzirejów-konferansjerów, prowadzi jedynie imprezy dla dzieci i rencistów. Kiedy jednak dowiaduje się, że z okazji otwarcia hotelu "Lux" ma odbyć się wielki bal, postanawia walczyć o jego prowadzenie, ponieważ ta impreza może być przełomowa w jego karierze. Dążąc do realizacji swojego celu, posługuje się szantażem, donosami oraz innymi nieetycznymi działaniami.

Reklama

"Wodzirej" był trzecim filmem Feliksa Falka. 

- Pomysł na ten film powstał podczas rozmów ze znajomymi, którzy oglądali zagraniczne filmy i opowiadali mi o tym, jakie rozwiązania stosowali reżyserzy. Pewną inspiracją dla mnie był "Lenny" z Dustinem Hoffmanem w reżyserii Boba Fosse'a. Mój bohater był jednak bardziej rozwinięty dramaturgicznie. Najpierw myślałem zatem dużo o samym bohaterze i o tym, co będzie robił, a następnie tę początkową ideę rozwinąłem w scenariuszu

– powiedział Feliks Falk.

Reżyser przypomniał, że "akcja filmu dzieje się w okresie PRL-u, kiedy stosunki były – delikatnie mówiąc – skomplikowane". "Była straszna korupcja i nędza. Bohater filmu dążył do jakiegoś celu i żeby go osiągnąć, musiał wykorzystywać sposób typowy dla tamtych czasów, ale myślę, że dla dzisiejszych także. Musiał się opłacać, choć nie zawsze pieniędzmi. W pewnym momencie przekroczył już granicę moralną, ponieważ oddał swoją dziewczynę człowiekowi, który mu coś mógł ofiarować, a sam podkochiwał się w tej dziewczynie" – wyjaśnił reżyser. "Film miał zatem pokazywać ten niepokój moralny, który towarzyszy nam zawsze wtedy, gdy ludzie dążąc do tego, aby zrobić karierę i osiągnąć szczyt, robią złe rzeczy wbrew wartościom moralnym" – dodał.

Falk zaznaczył, że "realizacja filmu poszła dość gładko". "Miałem świetnych aktorów, z Jerzym Stuhrem na czele, który właściwie nie wymagał specjalnej reżyserii, wręcz przeciwnie – bardzo pomagał, nawet w pisaniu tekstów, co zostało zaznaczone w czołówce filmu. Także znakomity operator Edward Kłosiński bardzo dobrze dawał sobie radę, chociaż w tamtych czasach sprzęt był jeszcze bardzo prymitywny, a kamera ważyła 300 kg" – powiedział.

Filmu nie ominęły jednak kłopoty z cenzurą. "Na samym początku był pewien zgrzyt cenzuralny. Ówczesny minister kinematografii postawił warunek, aby finał nie rozgrywał się w Warszawie. Zrozumieliśmy to w ten sposób, że ówcześni politycy partyjni bali się, że ta scena może ośmieszać władze partyjne. W tej sytuacji prace przenieśliśmy do Krakowa, choć miasto nie zostało wyeksponowane w filmie. Powód wyboru Krakowa wiązał się po prostu z tym, że Jerzy Stuhr bardzo dużo grał w teatrze i trzeba to było połączyć z jego pracą na planie. Rano robiliśmy zatem zdjęcia, a wieczorem Stuhr szedł grać w teatrze" – opowiadał Falk.

Na tym jednak nie skończyły się problemy z cenzurą. "Film był potem gnębiony przez ministra i cenzurę do tego stopnia, że w trakcie Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, który wówczas odbywał się w Gdańsku, nie mógł dostać żadnej nagrody. Później jednak był pokazywany za granicą, a także zdobywał inne nagrody, np. podczas międzynarodowego festiwalu filmów Lubuskie Lato Filmowe organizowanego w Łagowie" – zwrócił uwagę reżyser.

Zapytany, czy często ogląda swój film, Falk powiedział, że "już nie tak często". "Jest on jednak często emitowany w telewizji, został również zdigitalizowany oraz poprawiony kolorystycznie i dźwiękowo. Wielu ludzi mówi mi, że właściwie jest to współczesny film, że to, o czym mówi, mogłoby się dziać i współcześnie. Myślę, że jest to po prostu bardzo uniwersalny film" – podkreślił.

- "Wodzirej" jest dla mnie najbardziej znaczącym ze wszystkich moich filmów, ponieważ to dzięki niemu jestem zapamiętany. Ostatnio spotykam się z już młodszymi widzami, którzy pamiętają tylko "Komornika" i "Samowolkę", a "Wodzireja" już nie oglądali. Mimo że ciągle mam wrażenie, że jestem autorem jednego filmu, czyli "Wodzireja", to cieszy mnie to, że młodzi widzowie jednak doceniają inne filmy, które zrobiłem

– wyjaśnił Falk.

 

Autor:

Źródło: niezalezna.pl, pap
Reklama