"Warszawska rozgłośnia wyemitowała audycję z prokremlowską propagandą. Sprawą zajmie się KRRiT. Po ukraińskiej prowokacji Rosjanie musieli bronić elektrowni, a dzięki ich działaniom zagwarantowano bezpieczeństwo — w takim duchu toczyła się we wtorek wieczorem audycja w radiu Jutrzenka. Para prowadzących przekonywała, że oni +tylko podają informacje z dwóch stron+, a słuchaczom pozostawiają osąd"
- podaje dziennik.
Właścicielka radia Elżbieta Cielecka mówi gazecie, że nie wiadomo, jaka jest prawda, i że trzeba zawsze pokazywać racje obu stron; co więcej - że ona tej audycji nie słuchała i być może wyemitowano ją przez przypadek.
"Ale z naszych informacji wynika, że ci prowadzący gościli w Jutrzence nie po raz pierwszy"
- pisze gazeta.
Jak podaje "DGP" radio — pełna nazwa to Polskie Radio Armii Krajowej "Jutrzenka" im. gen. "Grota" Stefana Roweckiego — założył Andrzej Cielecki, powstaniec warszawski z batalionu "Zośka". Zaczynał jeszcze w stanie wojennym. W latach 90. nadawał program w paśmie 98,1 MHz, a potem 99,5 MHz. Na to ostatnie w 2001 r. otrzymał od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji koncesję jako nadawca społeczny.
"Po śmierci męża w 2016 r. radio przejęła Elżbieta Cielecka, która ma większość udziałów. Prezesem jest mniejszościowy udziałowiec Paweł Badzio. Wczoraj przysłał nam oświadczenie, w którym przyznaje, że na antenie wyemitowano treści, które mogły być bronią informacyjną Moskwy. I z którymi zespół radia nie zgadza. Sformułował też przeprosiny dla słuchaczy, zapewniając, że był to incydentalny brak uwagi. W rozmowie z DGP wyjaśnia, ze program jest poza jego kompetencjami, ale nie zwalnia go to z odpowiedzialności"
- pisze dziennik.
"Byłem niedawno w Ukrainie, trudno mi uwierzyć, że do tego doszło"
— mówi "DGP" Badzio, były dziennikarz m.in. Polskiego Radia i TV Republika. Przekonuje, że to był wypadek przy pracy.
"Tyle że Jutrzenka już podczas pandemii emitowała programy, w których specjaliści dowodzili m.in. szkodliwości szczepionek. Paweł Badzio przyznaje, ze już wtedy miał sygnały od słuchaczy i interweniował"
- podaje gazeta. Cytuje rzeczniczkę KRRiT Teresę Brykczyńską, która przekazała, że do KRRiT wpłynęła skarga i rada natychmiast podjęła działania.
"Nadawca już został wezwany do przekazania zapisu audycji i złożenia wyjaśnień. Rozpoczęliśmy również monitoring tej stacji. Jeśli zarzuty się potwierdzą, to mogą być podstawy nawet do wszczęcia postępowania o cofnięcie koncesji"
— informuje rzeczniczka KRRiT.
"W przypadkach zwykłego naruszenia przepisów w grę wchodzą środki dyscyplinujące: upomnienie, wezwania do zaniechania lub kara finansowa. Jednak w tym przypadku sytuacja jest wyjątkowa i zarzuty są bardzo poważne, dotyczą bowiem szerzenia dezinformacji na temat rosyjskiej agresji na Ukrainę"
— precyzuje Brykczyńska.