Zjawisko "wewnętrznego krytyka" rozbija wiarę w siebie oraz poczucie własnej wartości. Niska samoocena nie bierze się znikąd, często to efekt długoletniego nawyku samokrytyki. Narodziny i rozwój ,,wewnętrznego krytyka" wynikają z niedostatków bezwarunkowej miłości i akceptacji.
Pojęcie wewnętrznego krytyka jest powiązane z kierunkiem w psychologii, zwanym analizą transakcyjną. Zgodnie z tym kierunkiem rozróżnia się w osobowości poszczególne role: dziecko, surowy dorosły - rodzic.
"Wewnętrzny krytyk" pojawia się pod przykryciem dobrych, właściwych rzeczy. Dobrze jest być jak najlepszym, posiadać jak najmniej wad. Dobrze jest mieć jak najlepszą opinię w oczach innych, zwłaszcza u przełożonych. Dobrze jest być ambitnym, pracowitym i osiągać coraz to nowe sukcesy.
Lecz co się kryje pod tymi założeniami w praktyce: perfekcjonizm, samobiczowanie się, obwinianie się z byle powodu.To wszystko prowadzi do autodestrukcji.
Pierwszym krokiem w zneutralizowaniu "wewnętrznego krytyka" jest uświadomienie sobie tego problemu, nazwanie go po imieniu.
Drugim krokiem jest określenie już konkretnych zachowań i działań. Dla czego to robię? Ile w tym jest chęci pokazania się? Ile w tym jest strachu przed opinią innych? I najważniejsze pytanie czy jestem wolny w moich zachowaniach? Czy nie mam jakiegoś wewnętrznego przymusu? Jeśli tak, to skąd on jest i do czego chce mnie prowadzić?
Trzecim krokiem jest ukierunkowanie swych działań tylko na najważniejsze, rozeznane na ten czas cele.
Trzeba sobie je jasno wyznaczyć i tylko nimi się zajmować - reszta mnie nie obchodzi i nie dam się w związku z tym wpędzić w chore poczucie winy.
Czwartym krokiem jest zdystansowanie się od wewnętrznego głosu "krytyka". Pomocne w tym jest proste ćwiczenie.
Należy przypomnieć sobie niedawne, najlepiej bolesne wystąpienie "krytyka". Wyobraźmy sobie, że przychodzi do nas bliska osoba, na której dobru szczególnie nam zależy. Pytamy siebie czy wobec niej powtórzyłbym ostatnie wystąpienie "krytyka". To może wzmocnić racjonalne przekonanie o tym, do czego zmierza słuchanie tych głosów.
To pozwala odróżnić tak zwaną krytykę konstruktywną od krytyki destruktywnej. Zawsze krytyka konstruktywna wzmacnia poczucie wartości, wspiera i mobilizuje, destruktywna niszczy nasze poczucie wartości, wprowadza w apatię, demobilizuje.
Czwartym krokiem jest urealnienie oczekiwań. Zazwyczaj "krytyk wewnętrzny" ustawia skrajnie wysoko poprzeczkę, której nie jesteśmy wstanie przeskoczyć, co rodzi w nas nieustanną frustrację. Ryzyko porażki jest olbrzymie a prawdopodobieństwo sukcesu nikłe.
Inną pułapką "krytyka" jest niedoszacowanie wysiłków i trudu, który należy włożyć w osiągnięcie czegoś i mocne przeszacowanie nagrody, którą po tym wysiłku mamy otrzymać. Stwarza to sytuację, w której jeśli nawet coś uda się nam osiągnąć olbrzymim wysiłkiem, to końcowy efekt i tak jest bardzo mizerny, co nas jeszcze bardziej dołuje.