Dziś rano Magdalena Sroka, eksdyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej umieściła w mediach społecznościowych komunikat, w którym ustosunkowuje się do decyzji resortu kultury o odwołaniu jej ze stanowiska szefowej PISF. - Ta decyzja nie jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż przedstawiciele resortu kultury od kilku miesięcy nieskutecznie wymuszali na mnie podanie się do dymisji - napisała na Facebooku, stwierdzając jednocześnie, że \"zawłaszczanie przez polityków niezależnych instytucji kultury może prowadzić do ograniczania swobód obywatelskich\".
Informacja o odwołaniu Magdaleny Sroki pojawiła się w zeszłą środę. Bezpośrednią przyczyną decyzji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego był skandaliczny list sygnowany nazwiskiem Magdaleny Sroki, wysłany do stowarzyszenia amerykańskich studiów filmowych Motion Picture Association of America, w którym znalazły się m.in. aluzje do rzekomej cenzury w Polsce.
W ostatni poniedziałek PISF negatywnie zaopiniował wniosek MKiDN o odwołanie Magdaleny Sroki. Mimo solidarności Rady Programowej z dotychczasową dyrektor, resort kultury podtrzymał swoją decyzję:
Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wykonując zadania organów administracji rządowej w zakresie kinematografii oraz sprawując nadzór nad działalnością PISF, nie może godzić się z aktami działalności dyrektora PISF, które pozostają w jawnej sprzeczności z ustawowymi zadaniami realizowanymi przez Instytut w zakresie promocji i tworzenia warunków do rozwoju polskiej twórczości filmowej.
- mogliśmy przeczytać w oficjalnej odpowiedzi ministerstwa na komunikat PISF.
Dziś do sprawy odniosła się sama zainteresowana, umieszczając na swoim Facebooku długie oświadczenie, w którym po raz kolejny (sic!) znalazły się sugestie, jakoby wolność twórcza była w Polsce zagrożona, a ministerstwu zależało na "zawłaszczeniu" PISF:
Zawłaszczanie przez polityków niezależnych instytucji kultury, które zapewniają twórcom pluralizm i wolność wypowiedzi, może w mojej ocenie prowadzić do ograniczania swobód obywatelskich, o którym mówił i przed którym przestrzegał nas w swoim ostatnim filmie Mistrz Andrzej Wajda.
- pisze Sroka na swoim profilu.
Dodaje także, że decyzja o odwołaniu jej ze stanowiska "nie jest zaskoczeniem", gdyż dymisją grożono jej od kilku miesięcy:
...ta decyzja nie jest dla mnie zaskoczeniem, gdyż przedstawiciele resortu kultury od kilku miesięcy nieskutecznie wymuszali na mnie podanie się do dymisji. Nie będę wyliczać efektów mojej pracy, dość podkreślić, jak wielką satysfakcję sprawiają mi kolejne wielkie nagrody dla polskich filmów i ich Twórców, błyskotliwe debiuty i rozwój niezależnego kina czy pozyskanie 78 mln zł środków europejskich na rekonstrukcję cyfrową skarbów polskiej kinematografii.
Cały wpis można przeczytać na Facebooku:
Wszystko wskazuje na to, że pani Magdalena Sroka nadal nie pojęła, że ferowanie bezpodstawnymi oskarżeniami o cenzurę to poważna sprawa. Jak widać, w jej przypadku nie wystarczył nawet tak zdecydowany krok ministerstwa jak odwołanie ze stanowiska. Była dyrektor PISF może jednak liczyć na wsparcie środowiska - jej facebookowemu wywodowi przyklasnął Maciej Suhr - aktor, który nie odmawia sobie żadnej okazji do uderzenia w ekipę rządzącą i resort kultury:
Już raz minister Gliński zapraszał pana Maćka Stuhra do siedziby MKiDN na rozmowę o kondycji polskiej kultury. Na razie jednak aktor nie przyjął zaproszenia. Wszystko wskazuje na to, że pewniej czuje się w internetowych przepychankach niż poważnej dyskusji. A szkoda.