Po sprzedaży kolekcji Czartoryskich państwu polskiemu Tamara Czartoryska oskarża ojca księcia Adama Czartoryskiego, a tym samym ministra Glińskiego, o sprzeniewierzenie środków pochodzących z budżetu państwa. – Zarzuty Tamary Czartoryskiej dotyczące zakupu kolekcji Czartoryskich to bzdury i insynuacje – powiedział dla \"Super Expressu\" wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.
Pod koniec grudnia 2016 r. państwo polskie kupiło za 100 mln euro należącą do Fundacji Książąt Czartoryskich kolekcję, obejmującą dzieła sztuki, w tym "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci. W oświadczeniu wydanym przez Fundację poinformowano, że w końcu ubiegłego roku Fundacja Książąt Czartoryskich podjęła decyzję o przekazaniu środków zgromadzonych w okresie swojej działalności na rzecz nowo powstałej fundacji Le Jour Viendra z siedzibą w Liechtensteinie.
Będąca w konflikcie z ojcem Tamara Czartoryska zarzuciła ojcu i ministrowi kultury, że „rozmowy były za zamkniętymi drzwiami", a w sprawie zakupu kolekcji "zarzuca wiele nieprawidłowości przy tej transakcji".
Tamara Czartoryska twierdzi też, że nie wiedziała o sprzedaży kolekcji.
To nieprawda, ponieważ podpisała uchwałę o zmianie statutu. Później twierdziła, że była przeciwna sprzedaży. Padł zarzut, że wpłaty dla naszych fundacji to była w istocie zakamuflowana forma wynagrodzenia nas. Sama podpisała odpowiednie uchwały darowizn dla naszych fundacji. Tamarę wyprowadził z równowagi fakt, że ojciec postanowił założyć fundację w stu procentach charytatywną, bez możliwości wypłat dla prywatnych osób. Wtedy zaczął się spór między córką a ojcem
– tłumaczy w „Rzeczpospolitej” Maciej Radziwiłł, prezes krakowskiej Fundacji Książąt Czartoryskich.
Minister Piotr Gliński w związku z reakcją Tamary Czartoryskiej zapowiedział, że rozważy wejście na drogę prawną z córką księcia.
To są absolutne bzdury, insynuacje
– mówił „Super Expressowi” Gliński. Minister podkreślił również, że 100 mln euro, za które została kupiona kolekcja Czartoryskich, stanowi mniej niż 5 proc. wartości zbiorów, nieruchomości i praw. Przypomniał również, że przed zakupem kolekcji państwo i tak łożyło na fundację, choć zbiory nie były jego własnością i państwo polskie nie miało wpływu na losy eksponatów.
Polski rząd kupił kolekcję, by zabezpieczyć interesy Polski wobec naszej najcenniejszej kolekcji sztuki
– podkreślał minister kultury.