Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Kto próbuje zbić kapitał polityczny na Tragedii Górnośląskiej? Karygodne próby uderzania w Polaków

27 stycznia 1945 r. Armia Czerwona, która wkracza do Miechowic, dziś dzielnicy Bytomia i Przyszowic, wymorduje 449 osób. Blisko 46 tys. ludzi, którzy nie będą odpowiadać nowej władzy albo... osoby przypadkowe, np. cała załoga kopalni "Bobrek" w Bytomiu, która wyjedzie "po szychcie" na górę - zostanie deportowanych w głąb ZSRR. Powstają obozy pracy dla ludności cywilnej, mężczyzn, kobiet i dzieci; "Zgoda" w Świętochłowicach oraz m.in. obozy w Mysłowicach, Żernicy, Łambinowicach i Błotnicy na Opolszczyźnie. Terror otrzyma wspólną nazwę Tragedii Górnośląskiej. - Dla każdego na Śląsku jest oczywiste, że była to zbrodnia Sowietów na mieszkańcach Śląska. Ci, którzy głoszą tezy przypominające retorykę z broszur RAŚ lub wprost inspirowane z Berlina, sami wystawiają sobie świadectwo - mówi nam poseł Michał Woś.

Obchody RAŚ w ub.r. z Łukaszem Kohutem, europosłem KO
Obchody RAŚ w ub.r. z Łukaszem Kohutem, europosłem KO
Facebook/Łukasz Kohut - facebook.com

Z początkiem 1945 roku na Śląsk wkracza Armia Czerwona. Sowieci traktują ziemie należące w 1939 roku do III Rzeszy jako swoją zdobycz i łup wojenny. Rabują, mordują i masowo deportują mężczyzn do pracy. Kobiety gwałcą, często zbiorowo. Jak wskazuje, dr hab. Adam Dziurok, naczelnik Oddziałowego Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, nie ma naukowego pojęcia Tragedii Górnośląskiej ani jej ram czasowych. To określenie pojawiło się w przestrzeni publicznej w latach 90. XX wieku, do 1989 r. zbrodnie sowieckie były tematem tabu - białą plamą. 

Ofiary Sowietów - jak podkreśla dr hab. A.Dziurok - są przypadkowe, jak załoga kopalni "Bobrek" w Bytomiu, która wyjeżdżając "po szychcie", w całości trafi w głąb ZSRR. Czy jak drzeworytnik Paweł Steller, nazwany „polskim Dürerem”. Od 1918 roku był oficerem Wojska Polskiego zaangażowanym w działalność plebiscytową na Śląsku Cieszyńskim. W czasie II wojny współpracował z ruchem oporu, pomagał uciekinierom z obozów koncentracyjnych.

Zimą 1945 roku zlecono mu przygotowanie pomnika ku czci Armii Czerwonej, który z końcem lutego stanął w Katowicach. Nie uchroniło go to przed aresztowaniem w pierwszych dniach marca. Miesiąc później był już w drodze do Kuzbasu. W łagrze pod chińską granicą, gdzie pracował w kopalni, spędził 20 miesięcy. 

Śmierć to początek

27 stycznia 1945 r. w Miechowicach, dziś dzielnicy Bytomia i w Przyszowicach, Armia Czerwona wymorduje 449 osób. To ludność cywilna, mężczyźni, kobiety, dzieci. Ale to dopiero początek. Deportacja w głąb ZSRS obejmie 46 tys. ludzi. Kolejne osoby trafią do obozów pracy, największego - w Świętochłowicach-Zgodzie, gdzie wcześniej była filia KZ Auschwitz-Birkenau oraz m.in. obozów w Mysłowicach, Żernicy k. Gliwic, Łambinowicach czy Błotnicy na Opolszczyźnie. Dotychczas w województwie śląskim dla upamiętnienia Tragedii Górnośląskiej powstało np. Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku w Radzionkowie i pomniki w Bytomiu-Miechowicach oraz Mysłowicach. 

Kto tu chce zbić kapitał polityczny?

Uchwały o tym, że 2025 r. upłynie pod znakiem Tragedii Górnośląskiej, podjęły najpierw Sejmiki Śląski i Opolski, a potem Sejm i Senat RP. Dr hab. Adam Dziurok tłumaczy, że Tragedia Górnośląska to "śląska lista katyńska". Tak określano już w latach 90. listę nazwisk zesłanych w głąb ZSRR górników.

- Teraz to państwo, względnie samorządy, przejęły obecnie rolę gospodarza próbującego zarządzać pamięcią o Tragedii Górnośląskiej. Nie oznacza to jednak konsensusu odnośnie do rozumienia i zasadności stosowania tego pojęcia. Kwestionuje się zarówno wyjątkowość wydarzeń 1945 r. na Górnym Śląsku w kontekście sytuacji w innych częściach kraju, jak i brak odniesień do polskich akcentów tej tragedii, czyli pomijania represji wobec mieszkańców Górnego Śląska walczących z władzami komunistycznymi. Pada przy tym zarzut obciążania Polaków winą za Tragedię Górnośląską i próbę zbijania na tym kapitału politycznego oraz nadmiernego poczucia krzywdy w narracji historycznej na temat powojennych dziejów Górnego Śląska

- uważa dr hab. Adam Dziurok. 

Łukasz Kohut to taki śląski Tusk

Tragedia Górnośląska - rzeź Ślązaków i naszych Niemców ze Śląska w 1945 roku wydarzyła się przy wsparciu polskich patriotów, którzy chcieli Śląsk tylko dla siebie, nierzadko mordując sąsiadów z zimną krwią

- komentuje w mediach społecznościowych europoseł Koalicji Obywatelskiej, Łukasz Kohut. 

Internauci nie zostawili na nim suchej nitki. Łukasza Kohuta nazwano np. "śląskim i niemieckim Tuskiem".

"Tragedią jest, że są ludzie, którzy na takich szKOdników głosują" - skomentował jeden z internautów.

Tezy rodem z broszur RAŚ

O komentarz poprosiliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości Michała Wosia, pochodzącego z Raciborza, m.in. ministra w I i II rządzie Mateusza Morawieckiego.

– Łukasz Kohut i jego środowisko polityczne, czyli Platforma Obywatelska, próbują forsować narrację antypolską, opierając się na całkowicie fałszywej tezie o istnieniu narodowości śląskiej czy narodu śląskiego, co jest zupełnym absurdem. Posunęli się nawet do prób przeforsowania w ustawie sugestii, jakoby Polacy mordowali Ślązaków, co jest historycznym kłamstwem. Śląsk, jego przebogata i piękna kultura, a także słynna „godka śląska”, stanowią integralną część dziedzictwa polskiego, które wszyscy cenimy i pielęgnujemy. Jeśli chodzi o Tragedię Górnośląską, działania Łukasza Kohuta wokół tego tematu są po prostu karygodne. Próbuje on zdobyć punkty polityczne, wzbudzając niepotrzebne spory i skupiając uwagę na swojej osobie. Tymczasem dla każdego na Śląsku jest oczywiste, co potwierdzają badania historyczne, że była to zbrodnia Sowietów na mieszkańcach Śląska. Ci, którzy głoszą tezy przypominające retorykę z broszur Ruchu Autonomii Śląska lub wprost inspirowane z Berlina, sami wystawiają sobie świadectwo. Ich działania nie służą współpracy ani trosce o państwo, lecz są przejawem skrajnego politykierstwa i próbą rozbudzania emocji tam, gdzie ich nie ma. Tragedia Górnośląska to jednoznacznie zbrodnia komunistyczna na mieszkańcach Górnego Śląska

– wyjaśnia Michał Woś w rozmowie z Niezalezna.pl.

Obchody, każdy - na własną rękę

Program obchodów 80. rocznicy Tragedii Górnośląskiej właśnie rusza, jest objęty patronatami Marszałków Sejmu i Senatu i Prezesa Rady Ministrów. W programie zaplanowanym przez śląskie samorządy i władze województwa są np. sesje naukowe, nabożeństwa, wydarzenia sportowe i kulturalne. Ale Henryk Mercik, regionalista związany z Ruchem Autonomii Śląska, nie jest zadowolony, nazywa te obchody... "przepalaniem pieniędzy". RAŚ robi własne obchody, w ostatnią sobotę stycznia, doroczny "Marsz na Zgodę", to spacer z Katowic pod dawną bramę obozu w Świętochłowicach - Zgodzie.

Przypomnijmy, że gdyby nie to, mieszkańcy województwa śląskiego już by o tej formacji zapomnieli. W ub.r. "autonomiści" nie zdobyli żadnego mandatu w Sejmiku Śląskim. Teraz nawet ich dawni sprzymierzeńcy "Ślonsko Ferajna" robią własne obchody Tragedii Górnośląskiej. Jak zaznaczają - bez RAŚ...

 



Źródło: niezalezna.pl

Agnieszka Kołodziejczyk