Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Katyń – długa historia kłamstwa

Zbrodnia katyńska od samego początku oplątana została siecią kłamstw i przemilczeń. Dla nowych, komunistycznych władców Polski, kłamstwo katyńskie stało się fundamentem, na którym budowali mit władzy ludowej i „odwiecznej przyjaźń polsko–radzieckiej”.

Przedmioty odnalezione przy szczątkach w Katyniu
Przedmioty odnalezione przy szczątkach w Katyniu

Po ujawnieniu przez Niemców zbrodni katyńskiej, 15 kwietnia 1943 roku o godzinie 7.15 moskiewskie radio podało komunikat, w którym można było między innymi usłyszeć: „W ciągu ubiegłych dwóch, trzech dni oszczercy Goebbelsa rozpowszechnili podłe wymysły, utrzymując iż władze sowieckie dokonały masowego rozstrzelania polskich oficerów wiosną 1940 roku w okolicy Smoleńska. Wynajdując tę potworność, szubrawcy niemiecko – faszystowscy nie wahają się przed najbardziej bezwstydnymi i nikczemnymi kłamstwami, starając się pokryć zbrodnie, które – jak to obecnie stało się oczywiste – dokonane były przez nich samych”. Można powiedzieć, że z niewielkimi odchyleniami taka właśnie wykładnia obowiązywała w Polsce Ludowej do samego jej końca. Każda inna wersja była gorliwie zwalczana, każdy kto ośmielił się mówić prawdę był karany i represjonowany, partyjno-państwowa machina propagandowa broniła kłamstwa, a właściwie walczyła z prawdą na wszystkich możliwych polach.

Więzienie za prawdę

Od 1946 roku władze wykorzystywały do tego celu tzw. mały kodeks karny, który dekretował, że „Kto rozpowszechnia fałszywe wiadomości, mogące wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego, bądź obniżyć powagę jego naczelnych organów podlega karze więzienia do lat 5 lub aresztu”. A od 1952 roku obowiązywała też specjalna instrukcja Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, która zalecała ujawnianie i karanie tych wszystkich, którzy „rozpowszechniają oszczercze wersje w sprawie Katynia”. Od początku funkcjonowania władzy ludowej starano się karać i ścigać tych wszystkich, którzy w Katyniu byli. Do więzienia trafili między innymi ludzie, którzy byli tam wożeni przez Niemców i później wykorzystywani w celach propagandowych. W 1952 roku na 5 lat więzienia (wyszedł po 3 latach) skazany został ks. Leon Musielak, ocalały z Kozielska, który głośno mówił prawdę o tym, co się stało w Katyniu. Do więzień trafiały dziesiątki młodych ludzi kolportujących ulotki czy rozlepiających rysunki pokazujące prawdziwych sprawców mordu w lesie katyńskim. Można było stracić wolność za głośne mówienie prawdy w szkole. Tak było w przepadku Józefa Bałki, ucznia z Chełma, który za negowanie tego, co mówił nauczyciel, trafił na trzy lata do Ośrodka Pracy Więźniów w Strzelcach Opolskich. Z niewyobrażalną perfidią postępowano również wobec rodzin pomordowanych oficerów. Córka zamordowanego w Katyniu Kazimierza Grabowskiego wspominała: „W 1948 roku mama zaczęła ubiegać się o rentę po mężu. Usłyszała, że owszem należy jej się, ale musimy przedstawić dokumenty. W warszawskim sądzie grodzkim na Lesznie złożyła więc, co mogła, w tym najdroższe dla niej pamiątki: ocalały w powstaniu katyński list od męża i jego fotografię. Obiecali je zwrócić za tydzień. Po tygodniu kazali przyjść za dwa, potem za miesiąc, wreszcie poradzili, aby „zamknęła buzię na kłódkę”[…] Te jedyne po mężu relikwie przepadły… Renty nie dostała. Otrzymała dokument, że mąż zmarł śmiercią naturalną 9 maja 1946 roku, miał więc pięć lat przerwy w pracy i renta się nie należy”.

 



Źródło: tygodnik GP

#Katyń #propaganda #Rosja sowiecka #PRL #komuniści #prześladowania

redakcja