Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

„Żydowska dzielnica mieszkalna w Warszawie już nie istnieje”

Osiemdziesiąt lat temu, w reakcji na eksterminacyjne działania Niemców, wybuchło powstanie w warszawskim Getcie. Jego katem był SS-Gruppenführer Jürgen Stroop, który akcję likwidacyjną rozpoczął 19 kwietnia, a zakończył 16 maja 1943 roku. Kiedy dopalały się ruiny nakazał sporządzenie dla Heinricha Himmlera wielostronicowego raportu o tytule „Żydowska dzielnica mieszkalna w Warszawie już nie istnieje”. To z jednej strony wstrząsający zapis zbrodni, a z drugiej – opis niemieckiego sposobu myślenia, które jest jednym z fundamentalnych zjawisk ważnych dla zrozumienia procesu Zagłady.

Likwidacja powstania w getcie
Likwidacja powstania w getcie
Raport Stroopa/ipn.gov.pl

Jürgen Stroop urodził się w Detmoldzie w roku 1895. Wychowany niejako „w cieniu” tamtejszego zamczyska oraz pomnika upamiętniającego zwycięstwo Cheruska nad legionami rzymskimi w Lesie Teutoburskim, w 9 roku po Chrystusie. Doświadczenia I wojny światowej, a potem formacji w duchu nazistowskim, ukształtowało takiego Stroopa, jakiego znamy ze zdjęcia, które zamieścił w swoim raporcie: stojącego w nienagannie uprasowanym, nieskazitelnym mundurze pośrodku ulicy warszawskiego getta i zarządzającego działaniami likwidacyjnymi. Stroop wstąpił do SS w roku 1932, piął się szybko po szczeblach kariery, a za jej szczyt uważał wymordowanie 56 065 Żydów w kwietniu i w maju roku 1943. Co najmniej 56 065, bo przecież dzienne zapisy wskazują, że było ich więcej, lecz Niemcy nie byli nawet w stanie wszystkich dokładnie policzyć. Raport Stroopa powstał na specjalne życzenie samego Himmlera oraz bezpośredni rozkaz SS-Obergruppenführera Friedricha Wilhelma Krügera. Składa się z trzech części:  szerokiego wstępu opisującego zarówno powstanie Getta Warszawskiego, jak i  „przyczyny” ostrej akcji eksterminacyjnej, dziennych raportów podpisywanych przez szefa sztabu SS-Sturmbannführera Maxa Jesuitera, oraz zdjęć wykonywanych przez gestapowców. Dokument ten stał się jednym z ważnych dowodów w powojennych procesach zbrodniarzy – w roku 1946 na procesie Międzynarodowego Trybunału Wojennego w Norymberdze, rok później, także w Norymberdze, w czasie rozprawy przed Amerykańskim Trybunałem Wojennym i wreszcie w Polsce, w roku 1951, na procesie Jürgena Stroopa.

Dzień po dniu, godzina po godzinie, dom po domu, ulica po ulicy – płomień ogarniał wszystko, a nad dzielnicą i nad całym miastem wisiały wielkie czarne chmury. Widać to także na zdjęciach dołączonych do raportu – tło jest prawie zawsze niewyraźne, ulice są pogrążone w mroku i zasnute dymami. Piekło. Ogień uznał Stroop za najskuteczniejszą, chociaż przecież najbardziej okrutną, metodę walki. Właściwie każda kamienica została w getcie podpalona. „Nieraz Żydzi pozostawali w płonących domach tak długo, aż wreszcie z powodu żaru i z obawy przed śmiercią w płomieniach woleli wyskakiwać z pięter po uprzednim zrzuceniu na ulicę materaców i innych wyściełanych przedmiotów. Z połamanymi kośćmi usiłowali się oni potem jeszcze czołgać przez ulicę do bloków, które bądź wcale, bądź tylko częściowo stały w płomieniach”...

Cały artykuł można przeczytać w tygodniku GP.

 



Źródło: tygodnik GP

#powstanie w getcie warszawskim #Raport Stroopa #Rozmowy z katem

Tomasz Łysiak