Dr Jo Ball z Wydziału Archeologii, Klasyki i Egiptologii Uniwersytetu w Liverpoolu napisała na Twitterze, że „ślady oliwek i orzechów oraz pestki fig, winogron i melonów” to odpadki z przekąsek, jakimi raczyli się oglądający widowiska. Alfonsina Russo, dyrektor Parku Archeologicznego Koloseum, powiedziała, że to odkrycie „pogłębia zrozumienie doświadczeń i zwyczajów tych, którzy przybywali do tego miejsca i spędzali w nim długie dni oglądając występy”. A jak można oddawać się rozrywce bez „oliwek, orzechów, fig, winogron i melonów”. Jak widać starożytne przekąski były bardzo zdrowe – zboża, rośliny strączkowe, warzywa, jajka i sery były podstawą rzymskiej diety, z dodatkiem owoców i miodu dla uzyskania słodyczy. Jo-Ann Shelton w swej książce „As the Romans did: a sourcebook in Roman social history” pisze: „Przekąski w starożytnym Rzymie wymagały pieniędzy, których większość nie miała”, a bogaci „jedli tak obficie, że trudno to sobie wyobrazić”.
Pliniusz Młodszy w liście do Septiciusa opisał pewną przykładową listę „przekąsek”:
„po jednej główce sałaty dla każdego, trzy ślimaki i po dwa jajka, zupa jęczmienna z miodem i śniegiem, oliwki, buraki, ogórki, cebula i tysiąc innych nie mniej wystawnych rzeczy… także ostrygi, maciory i morze jeżowce”.
Książka kucharska „O sztuce gotowania” niejakiego Apiciusa, który żył w czasach Juliusza Cezara zawiera dania, które łączyły przepisy i produkty z różnych regionów świata: dynię aleksandryjską z miodem i ziarnami sosny, jagnięcinę nadziewaną cząbrem i śliwkami damasceńskimi, strusia z dwoma rodzajami daktyli i groszku. Indyjski z kałamarnicą i ośmiornicą, doprawiony winem, zieloną cebulką i kolendrą. Podobno Cezarowi przypisuje się słynne zdanie „Jesteśmy tym, co jemy”…