Region Golconda w Indiach przez wieki słynął z wyjątkowej jakości diamentów. Zarządzane przez ród Qutb Shahi kopalnie były zarządzane przez rodzinę królewską i produkowały kamienie wyjątkowej jakości, wysoko cenione przez władców i bogatych kupców na całym świecie. W XVIII wieku Brytyjczycy założyli potężny „Diamentowy Syndykat”, i od tej pory to oni kontrolowali kopalnie diamentów i handel. Wraz z zachwytami nad niepowtarzalnością i pięknem tych kamieni szły legendy o klątwach i nieszczęściach, które spadną na ich właścicieli…
Diamenty z Golconda mają wyjątkową jakość i przejrzystość, wyróżniają się też kolorem – podczas gdy większość diamentów jest biała lub żółta, Golconda występują w różnych kolorach, w tym niebieskim, zielonym, różowym i bezbarwnym. Koh-i-Noor jest tak przejrzysty, że wygląda niemal jak błyszczące szkło. Pierwotnie ważył aż 106 karatów. Wydobyto go w XIII wieku. Najpierw należał do radżów z Malwy, a później przechodził przez ręce różnych indyjskich władców, w tym cesarzy Mogołów, zanim ostatecznie został przejęty przez Brytyjczyków. Mówiono, że diament był tak potężny, że przynosił pecha każdemu, kto go posiadał, i podobno miał zdolność obalenia całych królestw. Napisano: „Ten, kto posiada ten diament, będzie posiadał świat, ale pozna też wszystkie jego nieszczęścia. Tylko Bóg lub kobieta może go nosić bezkarnie”.
Innym słynnym diamentem z Golcondy jest Hope, wydobyty w XVII wieku, znany z rzadkiego ciemnoniebieskiego koloru. Według legendy został skradziony przez francuskiego kupca Jean-Baptiste Taverniera z posągu hinduskiej bogini Sity, a ta rzuciła klątwę na klejnot, aby przyniósł nieszczęście i śmierć każdemu, kto go posiadał. Kupiec zmarł wkrótce po sprzedaniu go królowi Ludwikowi XIV. Jubiler królewski oszlifował kamień, który od tej pory znany był pod nazwą Wielkiego Niebieskiego Diamentu. Po rewolucji francuskiej został skradziony. Pojawił się w Londynie w roku 1830 i został kupiony przez bankiera Henry'ego Philipa Hope'a, który nazwał go swoim nazwiskiem, a niewiele lat później zbankrutował. Diament był w posiadaniu m.in. rosyjskiego kupca, tureckiego sułtana i Cartiera, słynnego amerykańskiego jubilera. W 1911 roku kamień sprzedano amerykańskiemu miliarderowi Edwardowi B. McLeanowi (właścicielowi „Washington Post”) za sumę 15 000 dolarów. Nieszczęśliwe losy kolejnych jego właścicieli spowodowały, że przypomniano sobie o klątwie i zaczęto przypisywać mu moc przynoszenia nieszczęścia. Ostatni właściciel Hope’a podarował ten piękny klejnot Smithsonian Institution. Diament skrywa też pewną tajemnicę, otóż po naświetleniu promieniami UV świeci niesamowicie głębokim, czerwonym blaskiem.
Regent to kolejny słynny diament z Golcondy, który został odkryty pod koniec XVII wieku i był uważany za największy diament swoich czasów, ważył ponad 140 karatów. Należał kiedyś do Thomasa Pitta, gubernatora Fort St. George w Madrasie w Indiach, który przywiózł go do Anglii, gdzie został oszlifowany i wypolerowany. Regent został później kupiony przez francuskiego regenta Filipa II, księcia Orleanu, w 1717 roku, który umieścił go w rękojeści swojego ceremonialnego miecza. Potem osadzono go w koronie Ludwika XV i Ludwika XVI, a także zdobił ceremonialny miecz Napoleona Bonaparte. W czasie rewolucji francuskiej Regent wraz z innymi koronnymi klejnotami został skradziony. Odnaleziono go w 1793 roku w belce pod dachem paryskiej kamienicy. Obecnie wystawiany w Luwrze w Paryżu. Uważany jest za jeden z najpiękniejszych i najcenniejszych diamentów na świecie i słynie z wyjątkowej klarowności oraz wyjątkowej wewnętrznej „wodnej” czy też „koniakowej” barwy.