Złodziej miał miał prawdopodobnie obraz upatrzony wcześniej, gdyż wybił jeden ze szklanych kwadratów znajdujących się nad Malczewskim i wyciągnął dzieło metalowym hakiem. Dodać trzeba, że pilnujący dozorca niczego nie zauważył, jak i nieliczni nocni przechodnie, którzy akurat wracali do domów. Śledztwo niczego nie przyniosło, przestępca zapadł się jak kamień w wodę, kiedy już niemal pogodzono się ze stratą, nieznany informator przekazał wiadomość o tym, by sprawdzić skrytkę na Dworcu Głównym. Milicjanci znaleźli w niej obraz, na którego odwrocie przyklejony był wycinek z „Expressu Poznańskiego” opisujący zuchwałą kradzież. Tytuł artykułu brzmiał „Złodziej czy maniak”. Muzeum Narodowe uznało, że ów wycinek stał się częścią historii dzieła Malczewskiego, dlatego pozostawiono go na pamiątkę dla przyszłych pokoleń. Trzeba powiedzieć, że muzeum w Poznaniu jest szczególnie pechowe jeśli chodzi o kradzieże, choć z drugiej strony skradzione obrazy udało się do tej pory odzyskać. W 2000 roku złodziej pokusił się o jedyny w polskich zbiorach obraz francuskiego impresjonisty Claude’a Moneta „Plaża w Pourville”.
19 września pracownicy muzeum zauważyli, że zamiast oryginału na ścianie wisi falsyfikat. Kilka dni wcześniej po salach kręcił się człowiek, który robił szkice sal wystawowych, poproszony został o pokazanie dowodu osobistego. Kiedy po kradzieży sprawdzono zapisane dane, okazały się one fałszywe. Moneta odzyskano po 9 latach, prawdopodobnie złodziejowi nie udało się znaleźć sposobu na bezpieczny wywóz z kraju i sprzedaż.