Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Jan Rodowicz Anoda – setna rocznica urodzin

W Wigilię, 24 grudnia 1948 roku, funkcjonariusze SB załomotali do drzwi domu rodzinnego Jana Rodowicza. Słynny żołnierz batalionu „Zośka” został aresztowany i przewieziony do siedziby Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Koszykowej. Był to początek polowania na „zośkowców”. „Jego aresztowanie, jego śmierć była wielkim przeżyciem, wpłynęła na moje życie. Potem nastąpiła seria kolejnych aresztowań, dzień po dniu” – mówił Stanisław Broniewski, naczelnik Szarych Szeregów. Wkrótce zatrzymano 32 żołnierzy, a oprócz nich w katowniach zamknięto też członków „Parasola” i „Miotły”. Do rozpracowania tego środowiska Urząd Bezpieczeństwa rzucił aż 30 funkcjonariuszy.

Dwa tygodnie po aresztowaniu „Anoda” popełnił samobójstwo. Tak przynajmniej twierdziła Bezpieka. Powiedziano rodzicom, zresztą dopiero 1 marca, że Rodowicz wyskoczył z okna pokoju znajdującego się na czwartym piętrze. Służby w tajemnicy przewiozły jego ciało na Powązki i pochowały w bezimiennym grobie. Na szczęście miejsce pochówku zdradził rodzinie grabarz, dzięki czemu można było przenieść trumnę „Anody” do grobu rodzinnego. W ekshumacji uczestniczyła dr Anna Rodowiczowa. Zbadała ciało i nie stwierdziła złamań czy uszkodzeń głowy, których można się było spodziewać po upadku z wysokiego piętra. Zauważyła natomiast za uchem strużkę zaschniętej krwi… i okrągły, niewielki otwór.

Jan Rodowicz urodził się 7 marca 1923 roku w Warszawie. Uczył się w Batorym, był też członkiem 23. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego tzw. Pomarańczarni. Po wrześniu 1939 roku przeszedł do konspiracji jako harcerz w Szarych Szeregach. Uczestniczył w akcjach Organizacji Małego Sabotażu „Wawer”. Ukończył też kurs Wielkiej Dywersji. Brał udział w akcji pod Arsenałem, w odbiciu więźniów pod Celestynowem, w likwidacji posterunku Grenzschutz w Sieczychach, w wykolejeniu niemieckiego pociągu, w wysadzeniu przepustu kolejowego pod Rogoźnem koło Przeworska.

„Palił się do działania” – tak opowiadali jego bliscy. Czas działania ponadludzkiego nadszedł 1 sierpnia 1944 roku. Kiedy wybuchło Powstanie pożegnał się z rodzicami i ruszył na punkt zbiórki, na Wolę. Był zastępcą dowódcy 3. plutonu „Felek” 2. kompanii „Rudy” Batalionu „Zośka”. Jego chłopcy walczyli m.in. o Cmentarz Ewangelicki. Dziewiątego dnia został ciężko ranny podczas ataku na szkołę przy ul. Spokojnej „Niemiec zauważył schodzącego schodami Janka Rodowicza Anodę. Padł strzał, Janek upadł. Byłem pół piętra wyżej i usłyszałem niesłychany łomot padającego człowieka. Kiedy dobiegłem na dół zobaczyłem, że to Janek. Ściągnąłem go na dół do naszych sanitariuszy” – opowiadał po wojnie Stanisław Sieradzki „Świst”. „Anoda” miał przestrzelone płuco, ale w szpitalu nie wytrzymał długo. Jak tylko poczuł się lepiej ruszył do dalszej walki. Po upadku Starówki bił się na Czerniakowie, gdzie ponownie został ranny. Nocą z 17 na 18 września żołnierze armii Berlinga przewieźli go pontonem przez Wisłę na Pragę. W Aninie był operowany. Przeżył.

Kwatera batalionu „Zośka”

„Dobrze, że ta wojna się kończy. Nareszcie zabierzemy się do uczciwej roboty, bo czasem łatwiej walczyć niż normalnie pracować i żyć" – mówił „Anoda” kolegom. Podobno uwielbiał się bawić, dużo tańczył, uprawiał sporty. Ale jednocześnie zajmował się ekshumacjami i pogrzebami poległych towarzyszy broni. To dzięki niemu na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, powstała kwatera batalionu „Zośka”, z charakterystycznymi brzozowymi krzyżami. Mimo studiów, które kochał, wymarzonej architektury, działał w ramach tzw. drugiej konspiracji, współpracował z Henrykiem Kozłowskim „Kmitą” w akcjach propagandowych przeciwko reżimowi komunistycznemu. Zajmował się też spisywaniem list poległych i zaginionych żołnierzy „Zośki”, współtworzył archiwum batalionu. „Olbrzymią zasługą Janka Rodowicza było nakłanianie nas, byłych „zośkowców”, do spisywania wspomnień z wojennej przeszłości oraz odszukiwania i zabezpieczania wszelkich materiałów historycznych na temat naszego batalionu. To Jankowi „Anodzie” zawdzięczać będzie polska historia, że na półkach księgarskich znalazło się pięć wydań „Pamiętników żołnierzy Baonu Zośka” – mówił Stanisław Sieradzki „Świst”.

Jan Rodowicz chciał odbudowywać Warszawę, podnieść miasto z gruzów, był zakochany. Jego bohaterskie życie przerwali kaci reżimu komunistycznego. Kiedy umierał miał 26 lat…

 

 

 

 

 



Źródło: niezależna.pl

#Armia Krajowa #Szare Szeregi #UB #rządy komunistów #Jan Rodowicz #Anoda

Magdalena Łysiak